Języki i edukacja

Znaki w trzech podstawowych językach Maroka (a także Algierii):
arabskim, berberyjskim oraz francuskim. Foto: Wikipedia

W Maroku używa się trzech podstawowych języków:

Młodzi, dobrze wykształceni Marokańczycy zwykle znają też angielski i/lub hiszpański, a bardzo starzy - niemiecki (pierwsi turyści przyjeżdżający tu w latach '60 to byli Niemcy i Skandynawowie).

System edukacji

Sprawa języków jest jak widać nieco skomplikowana, stąd też chyba najlepiej będzie zacząć od informacji o systemie edukacji. Jest to system francuski, bo Maroko od 1912 do 1956 roku było protektoratem francuskim (północne rejony były protektoratem hiszpańskim, ale to Francuzi zrobili dla Maroka i Marokańczyków najwięcej: rozbudowywali miasta, dbali o system edukacyjny). W wieku 6 lat dzieci idą do szkół podstawowych, które trwają 6 lat. Po nich jest 3-letnie gimnazjum, a następnie 3-letnie liceum (matury są w podobnym terminie co w Polsce). Poziom szkolnictwa państwowego pokazuje choćby statystyka zdawalności matury: tylko 55-65% uczniów zdaje ją za pierwszym razem (przy poprawkach jest troszkę lepiej). Od mniej więcej 2 dekad istnieje też szkolnictwo prywatne, jest jednak bardzo drogie – czesne w szkole podstawowej to minimum 80 do 150-200 euro za miesiąc. W szkołach prywatnych wykładowcami często są osoby z innych krajów, a zajęcia odbywają się w języku francuskim. Przy średniej pensji Marokańczyków ok. 350 € tylko nielicznych stać na taką edukację. Po maturze można zdawać na studia – wszystkie duże miasta mają uniwersytety, a mniejsze mają oddział uczelni z większych miast. Jeśli jadąc przez słabo zaludnione prowincje Maroka, zobaczymy skupisko domów, to najdalej w promieniu 10 km znajduje się państwowa szkoła podstawowa, czasem z gimnazjum lub liceum. Problemów z obiektami szkolnymi w Maroku raczej nie ma, większym bywa brak nauczycieli, którzy chcieliby pracować na odludziu. Od 2023 roku zmieniły się zasady pracy i rozliczania nauczycieli, więc od września do listopada często odbywały się strajki. Z tego powodu nawet wakacje letnie (2024) będą skrócone, żeby nadrobić zaległości z okresu strajków. Na szczęście władze podobno dogadały się z nauczycielami i w kolejnym roku szkolnym nie powinno już być takich protestów.

Analfabetyzm

Mimo więc dość dobrze rozwiniętego systemu edukacji, zwłaszcza na prowincji nie jest z tym najlepiej. W połowie ubiegłego wieku 90% dorosłych było analfabetami! W 2010 roku nadal prawie 40% Marokańczyków nie potrafiło czytać, pisać i rachować. Obecnie podaje się, że jest to niecałe 30%. Analfabetyzm związany jest więc głównie ze starszymi pokoleniami, zwłaszcza kobiet. W przeszłości o edukacji pań nikt za bardzo nie myślał i się tym specjalnie nie przejmował. Panie najczęściej uzyskiwały edukacje w małych szkółkach przymeczetowych, koranicznych, gdzie uczyły się pamięciowo najważniejszych sur Koranu, poznawały trochę informacji o świecie, ale do większej ich edukacji nie przykładano wagi. Dziewczęta z zamożnych rodzin oczywiście mogły liczyć na lepszą edukację. Ale i tak tradycyjnie to mężczyzna ma się opiekować kobietą, więc to on powinien być wyedukowany (choć nie zawsze tak bywa).

Analfabetyzm związany jest też z tym, że dzieci często pracują, zwłaszcza w porach roku, kiedy szkoła jest otwarta, pomagając w utrzymaniu rodziny. Od czasu poprzedniego władcy – króla Hassana II istnieje obowiązek edukacyjny na poziomie szkoły podstawowej, ale nie ma do tej pory prawa, które mogłoby to egzekwować i karać za nieposyłanie dzieci do szkoły. Jeśli więc spotkają się państwo z kelnerem, który nie zapisuje tylko zapamiętuje, a potem i tak coś pokręci, to pewnie jest to właśnie z tym związane. Oczywiście to się zmienia i będzie zmieniać – wszyscy sobie zdają sprawę, że bez edukacji daleko się nie zajdzie.

Języki

Arabski

Idąc do szkoły podstawowej młody człowiek zaczyna mieć zajęcia z klasycznego języka arabskiego, takiego którym można by się porozumieć (przynajmniej teoretycznie) w innych krajach arabskich. Na co dzień Marokańczycy takim językiem jednak nie mówią, a posługują się dialektem, który nosi nazwę Darija [daridża], co dosłownie znaczy „dialekt”. Jest to dialekt, który zawiera słowa zaczerpnięte z języka arabskiego, języków berberyjskich, francuskiego, hiszpańskiego, hebrajskiego, czy języka ludów hasani, mieszkających na terenach pustynnych, na południu kraju. W zależności od regionu Darija różni się od siebie. Słowa obce są często użyte w znaczeniu slangowym, więc jeśli spotkają się Marokańczyk z samego południa (obrzeża Sahary) z rodakiem z samej północy (np. okolic Tangeru) mogą się w tym dialekcie w ogóle nie dogadać. W takiej sytuacji albo przechodzą na klasyczny język arabski, jeżeli pamiętają go ze szkoły, albo na język francuski, który uznawany jest za trzeci naturalny język tego kraju (choć nie ma statusu oficjalnego). Czyli Darija na co dzień, a w szkołach czy urzędach - tradycyjny język arabski.

Napis Agadir w trzech podstawowych językach Maroka

Berberyjski

Tak naprawdę nie istnieje coś takiego jak jednolity język berberyjski. Nazwa ta odnosi się raczej do całej rodziny języków berberyjskich, zwłaszcza do ich północnej gałęzi używanej w Maroku, Saharze Zachodniej, północnej Algierii i w Tunezji. Języki te oparte są głównie na przekazie ustnym, ale wykorzystują też pismo wywodzące się ze starożytnego pisma staroberberskiego. W 2004 roku do szkół państwowych w Maroku wprowadzono naukę zunifikowanego języka berberyjskiego, który jest nazywany tamazight. Uczą się go jednak głównie Berberzy. Miało to na celu nie tyle poprawienie komunikowania się, a raczej zachowanie, utrzymanie znajomości zapisu i czytania alfabetu berberyjskiego: Tifinagh. Jeżeli gdzieś na drogowskazach, przy wejściach do budynków, urzędów zobaczy się napisy zapisane alfabetem, który trochę przypomina grecki, to właśnie alfabet Tifinagh. Przy czym nawet te niektóre symbole zbliżone wyglądem do greckich (np. zapamiętanych z lekcji matematyki i fizyki) mają inną wymowę i znaczenie.

Francuski

Już w szkołach podstawowych i gimnazjach wprowadzane są zajęcia z języka francuskiego, co wynika z prawie pół wieku zależności Maroka od Francji i ścisłych związków pomiędzy tymi krajami, również po uzyskaniu przez Maroko niepodległości. Choć już od kilku lat mówi się, że powinno się go zastępować bardziej uniwersalnym językiem angielskim, to na razie tylko nieliczne szkoły go wprowadzają. Francuski jest powszechnie używany w prawie całym Maroku i prawie wszędzie można się w nim dogadać. Jeśli więc turyści odwiedzający ten kraj mówią w tym języku, to będą się czuli jak ryba w wodzie. W języku tym wydawane są gazety, czasopisma, nadawane wiadomości i audycje TV. Język francuski jest też często językiem wykładowym, zwłaszcza dla przedmiotów ścisłych. Jest więc to język ludzi wykształconych, świata biznesu, kultury, sztuki. Również menu restauracji czy kawiarni, nie tylko w strefach turystycznych, ale też w innych miejscach, będzie również (lub tylko) w języku francuskim.

Inne języki

Na studiach już coraz częściej wprowadza się naukę angielskiego, jest on coraz bardziej popularny w Maroku i częściej niż jeszcze 20 lat temu można się w nim porozumieć. Jeśli ktoś mieszka blisko Cieśniny Gibraltarskiej i zlokalizowanych tam dwóch autonomii hiszpańskich na terenie Maroka, to uczy się też języka hiszpańskiego. Czyli po przejściu całego systemu edukacji współcześni Marokańczycy znają od czterech do pięciu języków.

Marokańczycy podobno mają smykałkę do języków i dzięki takiej bazie mogą się nauczyć dowolnego języka, jeśli tylko mają taką potrzebę i chęci. Szybko wyłapują słowa i całe konstrukcje z innych języków. Mają też szczęście, że do Maroka przyjeżdża cały świat, więc mogą sobie pokonwersować z osobami z tych grup językowych, które chcą poznać. Nawet język polski wielokrotnie słyszeliśmy - głównie od sprzedawców, przede wszystkim w medinach (zwłaszcza w Marrakeszu – gdzie nawet mają taką zabawę, by po rysach twarzy rozpoznawać z kim mają do czynienia i próbują zagadywać w różnych językach). W naszych przypadkach zagadywali: dzień dobry, Polska, Lewandowski, Radio Maryja, polska wódka... ktoś ich tego uczy. Próbują w ten sposób zwracać uwagę ma swój stragan, sklepik, ucząc się podstawowych zwrotów jakimi posługują się turyści przybywający do tego kraju. Jest podobno kilku licencjonowanych przewodników marokańskich, którzy posługują się biegle chińskim i japońskim, choć nigdy nie mieli okazji być w tych krajach. Marokańczycy uczą się przeważnie z translatorów, Google, książek, oglądając TV danego kraju, konwersując z turystami. My język polski w dość dobrym wydaniu mieliśmy okazję słyszeć w Marrakeszu, bo tam w Aptece Berberyjskiej nasz pilot pozostawił nas samych ze sprzedawcą, który przez kilkanaście minut bardzo ładnie po polsku nam opowiadał o ziołach, o przyprawach, o różnych mieszankach i innych rzeczach Nawet żartowanie mu wychodziło. Choć momentami trzeba było się bardzo skupić, żeby wszystko zrozumieć. (Wydawało mi się, że nagrywam filmik z tego przedstawienia, ale niestety nie!)