Wycieczka: Jazda na wielbłądach

Opis ze strony organizatora

Zapraszamy na odkrywanie okolic Agadiru z perspektywy grzbietu wielbłąda. Czeka nas dwugodzinna przejażdżka przez gaje eukaliptusowe wzdłuż doliny rzeki Souss – wspaniałe krajobrazy gwarantowane! Przy odrobinie szczęścia być może uda się nam zobaczyć różowe flamingi.
Główne atrakcje: Przejażdżka na grzbiecie wielbłąda, możliwość zobaczenia flamingów w naturalnym środowisku, trasa prowadzi przez gaje eukaliptusowe
Orientacyjny czas trwania wycieczki: 2,5h

Organizacja i przebieg

Osiodłany wielbłąd gotowy do drogi.
Jako pierwszy „pojazd” karawany widoki mieliśmy najlepsze.

Dłuższej przejażdżki na wielbłądach nie mieliśmy w planach. Jednak po tym, jak na szczycie wzgórza Kazba zobaczyliśmy, że jest tam możliwość przejechania się zaledwie kilka minut - do bramy i z powrotem - za 5 €, to uznaliśmy, że jeśli już, to coś dłuższego. Więc kupiliśmy taką wycieczkę u rezydentki. Okazało się, że autokar podwiózł nas bardzo niedaleko - w okolice centrum rzemieślniczego Kazbat Souss i Medyny Agadiru - około 2 km od naszego hotelu (widzieliśmy to miejsce wracając dzień wcześniej pieszo z Medyny).

Osobiście nikt z naszej paczki nie jeździł wcześniej konno, więc nie mieliśmy żadnego doświadczenia. Zresztą wielbłąd szarpie w poziomie, a koń chyba bardziej w pionie. Trochę czasu zajęło nam zrozumienie co trzeba robić, żeby jazda była komfortowa. Bo na starcie każdy miał odruch, żeby napinać się i blokować to szarpanie „pojazdu”, co było dość nieprzyjemne. Próba przewidywania ruchu zwierzęcia i podążania w tym samym kierunku była jakimś rozwiązaniem, ale bardzo męczącym. Dobre 10-15 minut zajęło mi wypracowanie dość dobrej metody - całkowite rozluźnienie i poddawanie się ruchom wielbłąda - teraz jazda była już dość wygodna. Gdybyśmy zdecydowali się na kilkuminutową przejażdżkę na Kazbie, to pewnie wspominalibyśmy ją jako bardzo niekomfortową, a tak mamy dość przyjemne wspomnienia.

Przyjemne z samej jazdy. Bo jeśli chodzi o otoczenie, to trochę się rozczarowaliśmy - obietnice z opisu wycieczki: „wspaniałe krajobrazy gwarantowane!” były zdecydowanie na wyrost. Gaje eukaliptusowe okazały się skąpymi zaroślami i pojedynczymi drzewkami. Wzdłuż rzeki Souss się nie poruszaliśmy - dotarliśmy tylko do brzegu i po kilkudziesięciu metrach jazdy wzdłuż, ruszyliśmy z powrotem. Różowe flamingi udało się zobaczyć, ale tylko dzięki dużemu zbliżeniu w aparacie - wszystkie znajdowały się przy drugim brzegu rzeki, a jest ona dość szeroka.

Sokoli wzrok lub duże zbliżenie w aparacie pozwalały zobaczyć flamingi
Rzeka Suss (ar. Wadi Sus lub fr. Oued Souss) okazała się bardzo szeroka

Czy warto?

Wydaje mi się, że dość pechowo trafiliśmy jeśli chodzi o lokalnego podwykonawcę wycieczki. Widziałem zdjęcia innych osób, z innych terminów - tam rzeczywiście przejażdżka była wzdłuż rzeki. Na tych samych zdjęciach, na żywo (mijane inne karawany) widać było, że nie zawsze organizator upycha po dwie osoby na jedno zwierzę, ale często jeździ się samodzielnie. Może tu miał miejsce overbooking i tak wyszło, albo było to zamierzone. Jedynym plusem dla nas były dodatkowe zdjęcia grupowe, które nam zrobił pilot - ale może dlatego, że tylko nasza czwórka nie mówiła po niemiecku? Pozostali, choć pozowali do takich zdjęć, dostali tylko indywidualne (za grupowe musieliby dodatkowo zapłacić).

Samą przejażdżkę na grzbiecie wielbłądów jak najbardziej polecam - myślę, że to coś bez porównania lepszego niż kilka minut na Kazbie, mimo że była znacznie droższa (z transferem 30 €). Natomiast okolica przez którą wędrowaliśmy - nie jest warta polecenia.