Konflikt grecko-turecki
Od starożytności do średniowiecza
Grecja starożytna miała nieco inne granice niż współczesna. Rdzeniem obszaru kultury greckiej (bo jednolite państwo wówczas jeszcze nie istniało) był, tak jak obecnie, południowy kraniec Półwyspu Bałkańskiego (Epir, Tesalia, Attyka, Beocja i tzw. Grecja Środkowa) wraz z Peloponezem. W X w. p.n.e. Jonowie zepchnięci przez Dorów do Attyki, Chalkidiki i na Eubeję zaczęli zasiedlać wybrzeża Azji Mniejszej i wyspy Morza Egejskiego. Założyli na zachodnim wybrzeżu Azji Mniejszej dwanaście miast, zwanych dodekapolis, a krainę tę nazwano od ich nazwy - Jonią. Przez blisko 3000 lat, aż do 1922 roku, Jonia uznawana była za integralną część Grecji. Natomiast obecne północne regiony Grecji - Macedonia i Tracja - nie były wówczas jej częścią, a osobnym królestwem Macedonii. Ponieważ jednak Macedończycy posługiwali się językiem greckim, współcześni Grecy widzą w tych terenach Grecję. Innego zdania są jednak mieszkańcy Macedonii Północnej - od zawsze uważali się za niezależnych od Grecji i obecne północne regiony Grecji uznają za swoją kolebkę - Macedonię (kraj Filipa II i jego syna - Aleksandra Wielkiego).
Po upadku państwa Aleksandra Wielkiego, tereny Grecji bez problemów zajęli Rzymianie - symbolicznym momentem był upadek i spalenie Koryntu w 146 r. p.n.e.
W pierwszych dwóch wiekach n.e. na obszarze Grecji zaczęło rozprzestrzeniać się chrześcijaństwo. Kultura i język grecki były czynnikami zespalającymi wielonarodowe Cesarstwo Wschodniorzymskie, które w IV w. wyodrębniło się z imperium rzymskiego. Cesarz Konstantyn Wielki uczynił, w 323 r. n.e., stolicą Cesarstwa Wschodniorzymskiego Konstantynopol - dzisiejszy Stambuł w Turcji. Od końca V w. Cesarstwo Bizantyjskie, kontynuując wielkie tradycje kultury greckiej, na 10 wieków objęło przewodnictwo kulturalne w Europie doby średniowiecza. W 1453 roku Konstantynopol zdobyli Turcy osmańscy pod wodzą sułtana Mahmuda II i stopniowo podbijali Grecję (za wyjątkiem górzystych cypli Peloponezu i Epiru). Okupacja turecka trwała w Grecji przez blisko 400 lat. W tym czasie, pomimo ucisku i represji, Grekom udało się zachować tożsamość narodową, język i tradycje kulturowe. Konstantynopol stał się stolicą imperium Osmanów, ale nadal mieszkało tam wielu Greków. Miasto stało się symbolem marzeń o odrodzeniu państwowości.
Wojna z Turcją 1920-1922
W 1821 r. zainicjowano powstanie przeciwko Turkom, które po blisko 10 latach walk doprowadziło do ogłoszenia w 1830 roku niepodległości Grecji.
Grecka walka o niepodległość łączyła się z upadkiem Imperium Osmańskiego i początkiem „Wielkiej Idei” (Megali Idea) - ambitnego planu wskrzeszenia wielkiego państwa greckiego ze stolicą w Konstantynopolu. Grecja musiała jednak tolerować ingerencję obcych mocarstw, które były gwarantami niepodległości odrodzonego w okrojonych granicach państwa (granice objęły zaledwie trzecią część populacji greckiej Imperium Osmańskiego). 11 listopada 1918 roku zakończyła się I Wojna Światowa, a Traktat Wersalski przyznał Grecji rozległe i strategiczne terytoria. Od Bułgarii Grecja uzyskała tereny Zachodniej Tracji, od Turcji Wschodnią Trację, część wysp morza Egejskiego, w tym dwie wyspy u wejścia do Dardaneli i część Azji Mniejszej ze Smyrną (obecnie Izmir). Do spełnienia ostatecznych marzeń niemal każdego Greka zabrakło już tylko trzech pozycji: Cypru (brytyjskiego), Dodekanezu (włoskiego) i Konstantynopola (tureckiego).
Spór z Turcją o Zachodnią Trację i Smyrnę doprowadził w 1920 r. do wojny, którą Grecja przegrała w 1922 r. Zbrojna próba zdobycia Konstantynopola zakończyła się katastrofą, co było kresem „Wielkiej Idei”. Dodatkowo Grecy musieli opuścić Smyrnę i to w tragicznych okolicznościach. Obecnie Smyrna (Izmir) jest mało znaczącym miastem na wybrzeżu Morza Egejskiego, ale w początkach lat dwudziestych XX wieku była głównym, kilkusettysięcznym portem i oknem na świat całej małoazjatyckiej greckiej populacji. Na skutek naporu wojsk tureckich w sierpniu 1922 r., Grecy zaczęli w panice opuszczać to miasto, które w ciągu zaledwie tygodnia zostało doszczętnie ograbione i spalone przez Turków. Historycy spierają się co do liczby ofiar: szacunki sięgają kilkuset tysięcy. Jedna kwestia jest bezsporna - wszyscy przyznają, że „Wielka Idea” spłonęła wraz ze Smyrną.
Na mocy Traktatu Lozańskiego z 1923 r., Turcja odzyskała Smyrnę i Zachodnią Trację. Nastąpiła wymiana ludności pomiędzy Grecją i Turcją według kryterium wyznaniowego (przymusowe wysiedlenia). Muzułmańska ludność Grecji (ok. 400 tysięcy osób) powróciła do Turcji. Greccy prawosławni chrześcijanie (ok. 1,3 miliona osób) zostali zmuszeni do opuszczenia ziemi ojców i wyjazdu do Grecji.
Do legendy przeszła rozpacz muzułmańskiej części populacji Krety, która została zmuszona do opuszczenia kraju uznawanego przez nią za ojczyznę.
Jednak w jeszcze trudniejszej sytuacji znaleźli się Grecy z Azji Mniejszej. Stanowili tam bogatszą część społeczeństwa i nagle powrócili do
ojczyzny bez dobytku, zdani na łaskę „starych Greków”. W ten sposób zakończyła się, trwająca ponad 3 tysiące lat, obecność narodu greckiego na terenach Azji
Mniejszej. Pozostało jeszcze tylko skupisko Greków w Konstantynopolu (ok. 300 tys. osób), które w ciągu kilku kolejnych
dekad zmalało dziesięciokrotnie (z powodu tureckiej dyskryminacji).
Podpisując Traktat Lozański w 1923 r., Grecja i Turcja zgodziły się na ustanowienie stałej granicy na Morzu Egejskim. Ze swojej strony Ateny zatrzymały większość głównych wysp u wybrzeży tureckiej Anatolii, w północnej części Morza Egejskiego (za wyjątkiem dwóch u wejścia do Dardaneli), ale obiecały, że na tych terytoriach nie zostaną utworzone „bazy marynarki wojennej ani fortyfikacje”. Turcy otrzymali jedynie wyspy leżące nie dalej niż 3 mile (5,5km) od swojego lądu. Traktat wprowadzał również ograniczenia w przelotach samolotów greckich i tureckich nad Morzem Egejskim oraz ograniczał rozmieszczenie uzbrojonych formacji na wyspach greckich. Mimo że w 1930 r. Ateny i Ankara podpisały traktat o przyjaźni, w kolejnych dekadach między tymi krajami narastały napięcia i nieporozumienia. Po zakończeniu II Wojny Światowej, na mocy Traktatu Paryskiego z 1947 r., Włochy przekazały Grecji kontrolę nad archipelagiem Dodekanezu (zdobytym na Turkach w latach 1911-1912) - łańcuchem 12 wysp wzdłuż wybrzeża Anatolii, od Samos na północy po Rodos na południu.
I podobnie jak w Traktacie Lozańskim, grecka suwerenność nad archipelagiem wiązała się z obietnicą, że „wyspy te będą i pozostaną zdemilitaryzowane”.
Zajęcie Cypru w 1974 roku
Trudnej sytuacji pomiędzy Grecją a Turcją nie poprawiło wspólne wejście w 1952 roku obu krajów do NATO.
W nocy z 6 na 7 września 1955 roku, turecki tłum, krzycząc: „Dzisiaj wasza własność, jutro wasze życie!”, dokonał krwawego pogromu ludności greckiej w Stambule. W wyniku rozruchów, którym władze przyglądały się przez dłuższy czas zupełnie biernie, zginęło 15 Greków, zniszczono 59 greckich cerkwi (z 83 istniejących wówczas w Stambule), w tym wiele starożytnych ikon i sprzętów liturgicznych o wielkiej wartości artystycznej. Obrabowano ponad 3 tys. domów i 4 tys. sklepów należących do Greków. Po tym pogromie większość Greków opuściła Stambuł (nieliczni pozostali do dzisiaj muszą znosić prześladowania ze strony Turków), a relacje tych dwóch krajów znacznie się pogorszyły. W ramach protestu Grecy postanowili wówczas wymazać ze swojego słownika wszystkie wyrazy, które kojarzyły się z Turcją - stąd też m.in. dzisiaj w Grecji pijemy kawę „po grecku” (ellinikos kafes), choć niczym nie różni się ona od znanej wszędzie indziej kaway „po turecku”.
W 1960 roku zamieszkały w 80% przez Greków Cypr uzyskał niepodległość (od Wielkiej Brytanii), ale na wyspie utrzymywało się napięcie między Grekami a Turkami.
Faszystowski grecki rząd „czarnych pułkowników” dokonał w 1974 r. obalenia na Cyprze rządu arcybiskupa Makariosa, jednak próba przyłączenia Cypru do Grecji nie powiodła się. W odpowiedzi Turcja dokonała inwazji na północną część Cypru, doprowadzając do podziału wyspy na część północną - turecką (niecałe 40% powierzchni) i południową - grecką. W 1975 roku grecki rząd „czarnych pułkowników” upadł, a Makarios, dzięki interwencji ONZ, odzyskał władzę na Cyprze (jedynie w południowej części). Tylko zdecydowana postawa nowego premiera Grecji - Karamanlisa - nie dopuściła do militarnego udziału Grecji w konflikcie cypryjskim, jednak Grecja w proteście opuściła pakt NATO (powróciła w 1980 r.). Złe stosunki grecko-tureckie uległy wówczas jeszcze pogorszeniu.
Po 30 latach konflikt cypryjski miał realne szanse na rozwiązanie. Okazją ku temu miało być rozszerzenie Unii Europejskiej 1 maja 2004 r. Do Unii miała przystąpić grecka Republika Cypru, jednak Bruksela zgodziła się, w razie zjednoczenia wyspy, przyjąć również część turecką (plan Kofiego Annana). Zadecydować o zjednoczeniu miało referendum, przeprowadzone 25 kwietnia 2004 r. w obydwu częściach wyspy. Podczas gdy cypryjscy Turcy głosowali za zjednoczeniem, Grecy zdecydowanie je odrzucili (nie byli przeciwni samemu zjednoczeniu, tylko warunkom, na jakich miałoby się to dokonać). Prawdę mówiąc nie ma co się tym ostatnim dziwić - jak bardzo turceccy Cypryjczycy mieli być faworyzowani świadczy choćby fakt, że wszystkie greckie wojska miały po zjednoczeniu opuścić Cypr, a tureckie pozostać przez nie mniej niż 15 lat (i bez realnych gwarancji ich wyjścia). Rezultat referendum sprawił, że wyspa pozostałą podzielona, a do Unii Europejskiej weszła tylko część zamieszkała przez Greków.
Zaostrzenie konfliktu w 2022 roku
Decydujący wpływ na stosunki dwustronne ma chęć kontroli przez oba kraje nad obszarem Morza Egejskiego. Ankara potępia to, co uważa za bezprawną militaryzację wysp Morza Egejskiego przez Grecję. Grecy różnie bronią decyzji o wysyłaniu żołnierzy na wyspy. Mówią, że mają prawo do obsadzania niektórych z nich (zwłaszcza w północnej części Morza Egejskiego) wojskiem, ze względu na zagrożenie inwazją turecką. Po dekadach zaniedbywania armii, Ateny obecnie wyraźnie inwestują w rozbudowę potencjału obronnego. Grecja w ostatnich latach wzmacniała też sojusz z USA, zamawiając m.in. amerykańskie uzbrojenie i pozwalając US Navy korzystać z portu Alexandroupoli. Dla Turcji, która nie ma obecnie najlepszych relacji z USA, działania te to „dowód” na agresywne plany Aten chroniących się pod osłoną amerykańską. USA chcą rozszerzać swoje wpływy na Morzu Egejskim i Morzu Czarnym, co Ankara odbiera jako próby podważenia jej pozycji w regionie. Relacje Turcji z rządem USA są szczególnie napięte od czasu nałożenia przez administrację prezydenta Trumpa sankcji na Ankarę, za zakup od Rosji systemu rakietowego (S-400), co stanowiło naruszenie zasad NATO.
W 2022 roku Turcja zintensyfikowała swoje naruszenia greckiej przestrzeni powietrznej, dokonując ich praktycznie codziennie. Tylko jednego dnia, 23 sierpnia, doszło do aż 78 naruszeń. Działania Turcji skłoniły w końcu kwietnia br. greckiego premiera Kiriakosa Mitsotakisa do stwierdzenia, że Turcja nie jest dla Grecji „ani sojusznikiem, ani przyjacielem" i wykluczenia udziału lotnictwa tego kraju w corocznych ćwiczeniach NATO (w maju, w Grecji). Jednocześnie Turcja zwiększyła w 2022 r. presję migracyjną na Grecję - od początku 2022 r. do końca sierpnia granicę turecko-grecką przekroczyło 155 tys. nielegalnych imigrantów, a tylko w sierpniu liczba ta wyniosła 25 tys. Grecy nie mają wątpliwości, że ruch migracyjny jest inicjowany przez rząd w Ankarze i rozpoczęli rozbudowę muru wzdłuż granicznej rzeki Evros, przedłużając go z dotychczasowych 40 km o kolejne 80 km. Inną sceną konfliktu grecko-tureckiego są wody terytorialne wokół wysp greckich na Morzu Egejskim. Grecy domagają się uznania przyjętej na świecie 12-milowej strefy, jednak Turcy ją kwestionują, uznając tylko 6-milową strefę i próbują nielegalnych odwiertów badawczych na greckich wodach. Jeśli okaże się, że Grecy lub Turcy znajdą tam znaczne złoża gazu, to konflikt może przerodzić się w wojnę o surowce. Obszar Bliskiego Wschodu pokazuje, że ropa i gaz to najbardziej „zapalne” zasoby. Ankara i Ateny roszczą sobie także prawa do niezamieszkanych wysp na Morzu Egejskim, leżących w odległości do 3 km od najbliższej wyspy Grecji i 7 km od tureckiego wybrzeża. (W styczniu 1996 roku w tej części Morza Egejskiego doszło do poważnego kryzysu, który omal nie doprowadził do konfliktu zbrojnego.)
Po zakupie przez Turcję rakiet od Rosji, USA odmówiły jej sprzedaży zaawansowanych myśliwców F-35. Ankara stara się więc teraz o zakup starszych F-16. Wyraźny sprzeciw premiera Grecji wobec sprzedaży Turcji samolotów, wyrażony podczas niedawnej wizyty w USA, oraz niejasna postawa Ankary wobec inwazji Rosji na Ukrainę sprawiły, że szanse sprzedaży myśliwców bardzo zmalały. To rozsierdziło tureckiego prezydenta Erdogana, który zapowiedział, że Mitsotakis (premier Grecji) „już dla niego nie istnieje". We wrześniu turecki minister spraw zagranicznych wydał zaś oświadczenie, w którym oskarżył Ateny o bezprawne „zmilitaryzowanie” swoich terytoriów na Morzu Egejskim. Ostrzegł, że jeśli Grecja odmówi ich „demilitaryzacji”, to suwerenność Grecji nad tymi terytoriami zostanie uznana za „dyskusyjną”. Erdogan w swych groźbach posunął się jeszcze dalej, sugerując możliwość zajęcia przez Turcję greckich wysp na Morzu Egejskim. 2 listopada zaostrzył jeszcze swą retorykę, grożąc po udanej próbie rakiet balistycznych, że „Ateny są w zasięgu naszych rakiet”.
W tureckich mediach pojawiają się też głosy, że Traktat Lozański miał obowiązywać 100 lat, co jest kompletną bzdurą.
Ale w 2023 roku minie właśnie 100 lat - kto wie, czy za kilka miesięcy nie pojawią się oficjalne żądania zwrotu wysp (jak Hongkongu).
Jaki może być powód eskalacji tureckiej retoryki wobec Grecji? Odpowiedź jest prosta: wybory w Turcji w czerwcu 2023 roku, w których obecny prezydent Erdogan, ma małe szanse na reelekcję.
Mieszkańcy Turcji są bardzo rozczarowani „autorską” polityką finansową Erdogana, która pogrąża kraj w coraz większym kryzysie. Inflacja bije rekordy, osiągając oficjalnie 80%, a nieoficjalnie - drugie tyle. Tylko spektakularne sukcesy za granicą są w stanie przykryć porażki władz na polu wewnętrznym i zwiększyć poparcie dla Erdogana. Choć mimo tych eskalacji szanse na konflikt zbrojny na Morzu Egejskim są niewielkie, to nie można go całkowicie wykluczyć, co pokazała inwazja na Cypr 50 lat wcześniej. Wówczas jednak tureckie działania odbyły się za przyzwoleniem USA, które „miały na pieńku” z juntą „czarnych pułkowników”. Obecnie wydaje się, że administracja Joe Bidena pomimo oficjalnej neutralności, bardziej sprzyja Grecji i nie dopuści do tureckiego ataku. Ale wojna w Ukrainie też wydawała się mało prawdopodobna...
Ostatnie pięć wieków, to właściwie ciągły okres sporu pomiędzy Grecją i Turcją, naznaczony krwawymi epizodami. Grecy nigdy nie zapomną, że utracili ziemie, które zajmowali przez blisko trzy tysiąclecia, w tym Konstantynopol. Nie zapomną tysięcy ofiar tureckiej ekspansji w tym regionie. Z kolei Turcy nie wyrzekną się dominacji w Azji Mniejszej i Europie Południowo-Wschodniej, wywalczonej przez Imperium Osmańskie, głównie za panowania Sulejmana Wspaniałego (1520-1566) i utrwalonej w kolejnych wiekach. A jeśli tylko znajdą sposób na rozszerzenie swojej dominacji również na Morze Egejskie, to nie zawahają się przed tym. Nie ma chyba recepty na przyjaźń między tymi narodami, już wielkim sukcesem będzie pokojowe współistnienie. Ale do tego jeszcze daleka droga.
|