Lata świetności
Lata największej świetności wyroczni przypadają na VIII-Vw. p.n.e., ale szczyt popularności
i wpływów politycznych w całym świecie greckim osiągnęła w VI-Vw. p.n.e.
Pielgrzymi wędrowali do Delf tygodniami, a nawet miesiącami. Starali się stanąć przed wyrocznią
siódmego dnia miesiąca. Był on poświęcony Apollinowi i uważano go za szczególnie pomyślny.
Tego dnia wchodzili na teren wyroczni w miejscu zwanym obecnie Marmaria.
Obmywali się w pobliskim źródle Kastalia i tak oczyszczeni szli pod górę niosąc bogu podarki.
Najczęściej były to zwierzęta ofiarne - owce lub kozy
Wkraczali na święty teren przez bramę u stóp góry. Idąc Świętą Drogą wspinali się po
zboczu mijając skarbce,
wojenne mauzolea, symbol omfalosa - „pępka ziemi”, mający uświadomić im, że w Delfach znajdują
się w centrum świata. W tym miejscu ukazywał im się cel pielgrzymki - przed oczami mieli fasadę
świątyni Apolla.
W świątyni słowa Apollina przekazywała kapłanom kobieta zwana Pytią,
która poświęcała swoje życie aby w ten sposób służyć pielgrzymom.
Nie działo się tak bez powodu. Gdyby z bogiem kontaktował się mężczyzna
z czasem mógłby stać się zbyt potężny. Kobiety nie miały w starożytnej Grecji żadnych praw.
Kapłani mogli więc w pełni kontrolować coraz bardziej lukratywne przedsięwzięcie.
To oni pociągali za wszystkie sznurki. Słowa boga przekazywała kobieta ponieważ można było nią manipulować.
Pytie wybierane były przez kolegium kapłanów spośród prostych dziewcząt delfickich, które wychowywały
się od dzieciństwa przy świątyni.
Początkowo były to młode dziewice, ale później wybierano na Pytię kobietę dojrzałą,
przeważnie co najmniej pięćdziesięcioletnią. W czasach największej świetności równocześnie działały trzy Pytie.
Każda prorocza sesja przypominała przedstawienie teatralne. Wierni (tylko mężczyźni) docierali do wnętrza świątyni.
Palił się tam wieczny ogień podtrzymywany przez delfickie kobiety.
Kapłani odbierali od pielgrzymów napisane na tabliczkach pytania do Apollina i zanosili je Pytii.
Kapłanka zasiadała w pomieszczeniu znajdującym się poniżej podłogi świątyni - adytonie.
Słowo to oznacza „miejsce niedostępne”, bo rzeczywiście dostęp tam mieli oprócz Pytii tylko kapłani.
To co działo się później jest sednem tajemnicy. Chociaż wyrocznia delficka istniała ponad 1000 lat,
brak jest dokładnych świadectw jak wyglądało jej wieszczenie.
Chociaż goście wyroczni wierzyli (mniej lub bardziej), że ustami Pytii przemawia do nich sam Apollo,
to już ponad dwa tysiące lat temu zaczęto szukać naukowego wyjaśnienia tego fenomenu.
W czasach starożytnych uważano, że wieszcze natchnienie Pytii wywoływane jest wdychaniem gazu.
Wieszczka zasiadała na trójnogu nad szczeliną w ziemi, z której wydobywały się naturalne gazy, powodujące
u niej stan oszołomienia, a nawet trans. Jednak takie teorie nie łatwo było pogodzić z religią.
Bo niby dlaczego bóg nie mógłby bezpośrednio wstępować w ciało medium tylko musiałby do tego używać zjawisk geologicznych?
Wyjaśniano to więc tak, że Apollo jako bóg nie chciał się bezpośrednio wiązać ze śmiertelnikiem
i wykorzystywał do przekazywania swych proroctw elementy świata przyrody.
Teoria ta była niezwykle popularna, a potwierdzały ją przekazy historyczne - teksty historyków (Diodor Sycylijski),
filozofów i naukowców (Platon, Strabon), poetów (Ajschylos) i wielu innych. Przede wszystkim jednak opierano się na
tekstach słynnego biografa Plutarcha, który przez pewien czas przebywał w Delfach jako kapłan Apollina.
Według niego wydobywająca się z ziemi pneuma (gr. gaz, opar, tchnienie) inicjowała medium.
Mamy też opis podstawowych właściwości fizycznych pneumy - zaobserwowano wydobywający się z adytonu zapach słodkich perfum,
odczuwany nawet w przedsionku. Według Plutarcha gaz ten nie wydobywał się bezpośrednio z ziemi,
tylko z wody źródła tryskającego pod podłogą adytonu.
Potwierdzałby to jedyny zachowany wizerunek Pytii, z okresu działania wyroczni, na którym kapłanka trzyma w dłoni naczynie, w którym prawdopodobnie była woda ze źródła.
Jednak z całą pewnością nie ustalono czy gaz rzeczywiście uwalniał się z wody,
czy też uchodził bezpośrednio ze szczeliny w ziemi.
Czasem gdy zmuszano wieszczkę do proroctw w „nieodpowiednim” dniu, obserwowano nietypowe zachowanie Pytii - krzyki i miotanie się po całym pomieszczeniu. Źródła podają też co najmniej jeden przypadek, w którym
stan wieszczki bardzo się pogorszył, zapadła w śpiączkę i zmarła po kilku dniach.
W odpowiedzi na zadane bóstwu pytania Pytia wypowiadała z jego natchnienia luźne słowa.
Kapłani notowali je, a ponieważ były one często niezrozumiałe musieli je interpretować.
Odpowiedzi zawsze były dwuznaczne lub niejasne.
Filozof Plutarch, który jako kapłan był obecny podczas sesji i notował odpowiedzi Pytii
tak opisał wyrocznię: Bóg który przemawia w Delfach nic nie mówi dokładnie,
ani nie skrywa prawdy - daje tylko znaki. Trafił w samo sedno - wyrocznia daje wskazówkę,
która pomaga przewidzieć przyszłość temu, kto potrafi ją odczytać.
Kapłani czuwali także nad tym aby pielgrzymi otrzymywali zawsze satysfakcjonujące ich odpowiedzi.
A przy odrobinie wprawy nie było to aż takie trudne.
Pielgrzymi, którzy tu przybywali często musieli czekać wiele dni. Nudę zabijali prowadząc długie rozmowy.
Powiadali sobie: w moim mieście zdarzyło się to, a w twoim tamto.
Te wiadomości trafiały do uszu kapłanów, którzy zdobywali ogólna wiedzę o wydarzeniach w regionie.
Zapewne posługiwali się nią gdy układali odpowiedzi.
Gotowe, odpowiednio zinterpretowane odpowiedzi kapłani przekazywali na tabliczce cierpliwie czekającym pielgrzymom.
Zapisane odpowiedzi najczęściej miały formę wierszowanego heksametru - najpopularniejszej formy greckiej poezji epickiej,
w której zapisane były m.in. Illiada i Odyseja Homera.
Warto tu zacytować kilka najpopularniejszych proroctw Pytii.
Król Lidii Krezus zasięgnął ok. 546 r. p.n.e. rady w sprawie planowanej inwazji na terytoria perskie.
W odpowiedzi usłyszał, że jeżeli zaatakuje i przekroczy rzekę, to spowoduje upadek wielkiego państwa.
Krezus wyruszył na wojnę licząc na upadek Persji - w rzeczywistości przekroczył rzekę Halys
i upadło wielkie państwo, ale własne Krezusa.
Ktoś inny pytał wyrocznię jakiej płci narodzi mu się potomek.
Uzyskał odpowiedź: „syn nie córka”. Jeśli urodził się chłopiec miało to znaczyć: „syn, nie córka”,
ale jeśli urodziła się dziewczynka miało to oznaczać: „syn nie, córka”.
Wyrocznia była więc zawsze górą, a zawiedzeni pytający zarzucali sobie złą interpretację przepowiedni.
Jednym z najsłynniejszych jest mityczne proroctwo dla Edypa. Ale aby je wyjaśnić trzeba jednak napisać trochę więcej.
Tebami rządził król Lajos. Wyrocznia delficka ostrzegła go, że polegnie z ręki własnego syna, który potem
ożeni się z żoną Lajosa, a swoją matką, Jokastą. Gdy narodził im się syn, przekłuli mu pięty żelaznymi kolcami,
związali i porzucili w górach. Dziecko znaleźli pasterze i zanieśli do Koryntu, aby oddać na wychowanie
królowej, która nie miała własnego potomstwa. Chłopak miał nogi nabrzmiałe od przekłucia, przezwano go więc Edyp
(Ojdipus - „spuchnięta noga”). Edyp nie czuł się szczęśliwy, rówieśnicy nazywali go podrzutkiem,
a nikt nie chciał wyjawić tajemnicy jego pochodzenia. Pojechał zatem do Delf, do wyroczni.
Tam usłyszał od Apollina aby nie wracał do ojczyzny, gdyż zabije ojca i ożeni się z matką.
Edyp sądząc, że to król i królowa Koryntu są jego rodzicami, postanowił osiedlić się z dala od nich.
Opuścił Delfy i na bardzo wąskim odcinku drogi spotkał wóz, na którym siedziała jakaś ważna osobistość
w otoczeniu kilku dworzan. Nie było miejsca aby się wyminąć. Służba krzyknęła na Edypa, aby ustąpił im
drogi. Butny młodzieniec nie usłuchał.
Wywiązała kłótnia i bójka, w której poniosła śmierć owa ważna osoba z wozu i jej dworzanie.
Edyp poszedł dalej, nie domyślając się, że zabił własnego ojca - Lajosa.
Młodzieniec dotarł do Teb, nękanych przez Sfinksa. Rządzący tam pod nieobecność Lajosa Kreon obiecał za rozwiązanie zagadki Sfinksa
tron tebański i rękę królowej Jokasty, wdowy po Lajosie. Edyp rozwiązał zagadkę, a Kreon dotrzymał słowa
- Edyp ożenił się z Jokastą i objął tron tebański. Tak spełniła się podwójna przepowiednia
Pytii dana Lajosowi i Edypowi.
W czasach współczesnych Plutarchowi (Iw. n.e.) stężenie pneumy
zaczęło się zmniejszać, z czym mogło się wiązać osłabienie politycznej rangi wyroczni delfickiej.
Dodatkowy cios zadali Rzymianie, których bardzo interesowały zgromadzone w Delfach skarby.
Cesarz Neron wywiózł kosztowności i kilkaset brązowych posągów. Inni nie byli „gorsi”.
Ale mimo to Delfy zachowały swe wpływy przez ponad 1000 lat, dostarczając Grekom proroctw i tym samym spełniając ich obsesyjne pragnienie ominięcia pułapek przyszłości. W końcu jednak czas wyroczni przeminął. Potężne siły natury i religia, które
przyczyniły się do powstania wyroczni doprowadziły w końcu do jej upadku. Trzęsienia ziemi zburzyły świątynię
Apolla, a nowa religia - chrześcijaństwo - wyparła starych bogów. Cesarz Teodozjusz
podniósł chrześcijaństwo do rangi religii państwowej. Nie mogąc zaakceptować kultywowania pogańskich obrzędów
nakazał w 391 r. n.e. zamknięcie wyroczni.
|