Jedno oko na MarokoI znów zrobiliśmy sobie przerwę, drobny wyjątek w naszych podróżach do Grecji. Zerknięcie okiem w zupełnie innym kierunku. Tym razem też było trochę egzotycznie, podobnie jak 5 lat wcześniej w Chinach. I kolejny odrobinę poznany kontynent - Afryka. Maroko nie jest aż tak bardzo popularne wśród turystów z Polski, jak np. inny afrykański kraj - Egipt, czy jeszcze do niedawna Tunezja. Uznałem więc, że warto przybliżyć je trochę - może ktoś skusi się na odwiedzenie. Choć to afrykański kraj, to miejscami bardzo przypomina Europę - np. Casablanca, to prawie lustrzane odbicie Marsylii. A z drugiej strony - wizyta w centrach dawnych stolic - Fezie i Marrakeszu to podróż w czasie do średniowiecza - tak niewiele się zmieniło w tamtejszych medynach (starówkach) przez kilkaset lat. Spacer po labiryncie wąskich uliczek, pełnych gwaru, niezwykłych aromatów i kolorów, możliwość właśnie tam potargowania się z tubylcami i kupienia naprawdę wyjątkowych pamiątek - to niezwykłe przeżycie. Podobnie jak możliwość przyjrzenia się pracy rzemieślników, którzy swoje wyroby robią w sposób, który też od wieków nie uległ większym zmianom - zresztą tak jak efekty końcowe ich pracy. Wizualnie, chyba najbardziej utkwiły nam w pamięci wielobarwne kramy suków, pełne przypraw oraz wszechobecne mozaiki. I jest to kraj stosunkowo bezpieczny (jak na Afrykę) - więc mógłby być naprawdę dobrym wyborem na pierwszy pobyt na afrykańskiej ziemi. Maroko okaże się z pewnością bardzo atrakcyjnym miejscem dla osób posługujących się językiem francuskim, bo tutaj prawie wszyscy znają język Victora Hugo. Ale podstawowa znajomość angielskiego też będzie tu wystarczająca do samodzielnego poruszania się po miastach, przynajmniej po ich turystycznych częściach. Nie potrzeba żadnych szczepień, a ryzyko problemów jelitowych jest tu o wiele mniejsze, niż we wspomnianym już Egipcie. Nie potrzeba też wizy, wielkich finansów (nie więcej niż na pobyt o podobnej długości w Grecji) ...jedyną drobną uciążliwością może być długi, prawie 5-godzinny lot z Polski. Ale to zmęczenie z nawiązką zrekompensują wspomniane wcześniej atrakcje oraz jeszcze jedna: możliwość kąpieli w falach Atlantyku, na plaży nie do porównania z plażami w Polsce czy Grecji. A opcjonalny tygodniowy odpoczynek np. w Agadirze pozwoli na przejażdżkę zarówno Jeepem z napędem na cztery koła po pustyni, jak i innym pojazdem, z napędem na cztery kopyta i zbiornikiem paliwa w garbie.
To tyle tytułem wstępu, zachęty do przejrzenia opisu przebiegu wycieczki Cesarskie Miasta oraz dodatkowych informacji o Maroku, które tam usłyszeliśmy oraz wyszukaliśmy po powrocie. Zapraszam. |