Artemida (łac. Diana)Artemida była bliźniaczą siostrą Apollina, choć poza wspólnymi narodzinami niewiele ich łączyło. Była podobnie jak on piękna, jednak nigdy nie myślała o małżeństwie i podobnie jak Atena i Hestia pozostała dziewicą. Chwilę po swych narodzinach na wyspie Delos będąc jeszcze niemowlęciem pomagała matce Leto przy narodzinach Apollina. Stąd też była czczona jako opiekunka położnic, choć nie tak ważna jak bogini Ejlejtyja. Artemida była jednak przede wszystkim boginią dziewiczej, dzikiej przyrody, lasów i łowów, a także płodności i śmierci. Dawano jej przydomek Czystej i wiedziano powszechnie, że nie pozwala nawet spojrzeć na siebie mężczyznom, o czym najboleśniej przekonał się młody Aktajon (Akteon), wnuk założyciela Teb, Kadmosa. Był to zapamiętały myśliwy, przez co mógł by stać się miłym bogini, która tak bardzo kochała łowy. Zgubiła go jednak własna nieostrożność. Pewnego dnia, jak zwykle, od świtu uganiał ze sforą psów po lasach i górach. Ptaki uciekały przed nim, a on je dosięgał w locie pierzastą strzałą, ukryte w kniei zwierzęta wypłaszał niechybnym oszczepem. W samo południe stanął nad brzegiem strumienia leśnego. Schowany w krzakach, mógł widzieć nie postrzeżony, jak bogini Artemida kąpie się wraz z towarzyszkami. Posunął się krok dalej i trzask suchej gałązki go zdradził. Bogini go dostrzegła. Jakby żartem prysnęła nań wodą. Natychmiast Akteon zmienił się w jelenia. Nie wiedział teraz biedny myśliwy, co począć: czy wracać do domu, czy ukrywać się w lasach. W chwili gdy się tak wahał, własne psy go wytropiły. Uciekał, chciał krzyknąć swym wiernym psom: "To ja, Akteon. Czyż nie poznajecie swego pana?" Ale dźwięki, które wydawał, nie układały się w ludzkie słowa. W końcu zaplątał się wśród gałęzi, psy go dopadły i rozszarpały. Podobnie jak brat była dobroczynna boginią, ale obrażona potrafiła się srodze gniewać. Na południe od Epiru i Tesalii znajdowała górzysta i lesista kraina Etolia, a jej stolicą był Kalidon. Jej królem był Ojneus, a królową Altea. Pewnego razu podczas składania ofiar dziękczynnych bogom za obfite plony Ojneus pominął Artemidę. Nie wiadomo czy przypadkiem zapomniał czy z jakiejś innej przyczyny, niemniej Artemidę ogarnął gniew. Wysłała do Kalidonu ogromnego dzika, błyskającego białymi kłami, żeby pustoszył ogrody i pola Ojneusa. Zwłaszcza żal było winnic, gdyż Ojneus otrzymał od samego Dionizosa gałązkę winną i jako pierwszy człowiek zaczął uprawę winorośli. Syn Ojneusa - dzielny Meleager zwołał z okolicznych miast łowców z psami i ruszyli na polowanie - łowy kalidońskie. Zanim Meleager pokonał dzika zdążyło zginąć wielu myśliwych. Artemida była pogromczynią Gigantów podczas gigantomachii. Przy pomocy Heraklesa zabiła jednego z najgroźniejszych - Grationa. Największym jej łupem był jednak Orion, olbrzymi łowca, według jednych zrodzony z Posejdona, według innych wprost z ziemi. Gdy bogini Eos przeniosła go na wyspę Delos, tam Artemida nasłała na niego skorpiona, który ukąsił go śmiertelnie w piętę. W nagrodę za tę przysługę bogini zamieniła go w gwiazdozbiór Skorpiona na niebie. Takiej przemiany doznał też sam Orion. I to właśnie dlatego na niebie gwiazdozbiór Oriona zawsze umyka przed Skorpionem. Lud na Peloponezie czcił Artemidę jako boginię płodności i śmierci zarazem. Jej poświęcone były źródła, rzeki i moczary, bo dają urodzaj ziemi, a imię jej sławiono i wśród uprawnych pól w dolinach, i wśród lasów na wyniosłościach Tajgetu. Użyczała bowiem błogosławieństwa i roślinom, i zwierzętom, i dzieciom, które polecano jej opiece, i matki wspierała przy porodzie. W Sparcie corocznie przed jej ołtarzem chłostano chłopców, tak żeby krew tryskała na posąg bogini. Była to pamiątka jeszcze z tych czasów, kiedy Artemidzie, jako bogini śmierci, składano krwawe ofiary z ludzi. Mieszkańcy Taurydy (dzisiejszego Krymu) prawdopodobnie w czasach historycznych zabijali jej w ofierze schwytanych na wybrzeżu cudzoziemców. W Atenach, w Epidauros i na wyspie Delos nosiła Artemida przydomek Hekate (W dal godząca), przez co utożsamiono ją z boginią czczoną pod tym imieniem w Azji Mniejszej. Ową Hekate pojmowano jako boginię śmierci, która chodzi po grobach, zjawia się w upiornej postaci w noce księżycowe na rozstajnych drogach, w otoczeniu duchów i psów. Aby ją ubłagać, wynoszono jej na rozdroża resztki ofiar składanych umarłym. Była boginią czarów i czarownice wzywały jej pomocy do swych ciemnych praktyk. W najdawniejszych czasach przedstawiano ją jako dojrzałą niewiastę, całkowicie ubraną, z dwiema pochodniami w ręku. Około zaś połowy Vw. p.n.e. rzeźbiarz Alkamenes wykonał jej posąg, na którym boginię przedstawiały trzy kobiece postacie tyłem do siebie zwrócone; w rękach trzymały pochodnie i dzbanki. Często na gemmach (rzeźbionych kamieniach szlachetnych) spotyka się tę dziwną sześcioramienną boginię, otoczoną wężami, zgoła niepodobną do bogów greckich, a przypominającą raczej bóstwa indyjskie. Jako Panią lasów i zwierząt wyobrażano ją sobie najczęściej jako łowczynię w krótkiej, niedbale przepasanej szacie, nogi i ręce nagie, na plecach łuk i kołczan - dar od Hefajstosa. Biegała po lasach otoczona zgrają psów, na czele białego orszaku nimf, swych towarzyszek. Łowiła jelenie, zające, dziki. Przedkładała pieczone nad ogniskiem mięso nad ambrozję, a wodę z leśnych źródeł nad nektar. W Grecji kontynentalnej kult Artemidy miał drugorzędne znaczenie. Najbardziej czczona była w Azji Mniejszej. W Efezie oddawano jej cześć jako bogini-matce. Tam też znajdowała się olbrzymia świątynia bogini - Artemizjon, z kultowym posągiem bogini w tiarze na głowie i z co najmniej 20 piersiami. Wizerunek ten bardzo odbiega od chłopięcej łowczyni, czczonej w Grecji właściwej. Kopia tego posągu zachowała się do dnia dzisiejszego. |