Przebieg kryzysu
rok 2015 - niespodziewany zwrot?
Na początku 2015 roku, za sprawą przedterminowych wyborów parlamentarnych (25 stycznia), wydawało się, że dokonał się niespodziewany zwrot w polityce władz Grecji w stosunku do kryzysu. Wybory wygrała Radykalna Lewica (SYRIZA), której przywódca - Aleksis Cipras (Alexis Tsipras) - oświadczył, że oto zakończył się okres „zaciskania pasa”, a Europa musi przygotować się na twarde negocjacje z nowym, wolnym i podnoszącym się z kolan narodem greckim.
Już jako premier Grecji oświadczył w przemówieniu do parlamentu, że jego kraj nie będzie ubiegał się o przedłużenie międzynarodowego programu pomocy (który według niego nie zdał egzaminu), lecz będzie starać się o kredyt pomostowy.
Z kolei nowy minister finansów Grecji Janis Warufakis oświadczył pod koniec stycznia, że Ateny nie będą dalej współpracować z kontrolerami Trojki, a zamiast tego rząd Grecji będzie współpracował z „prawowitymi instytucjami Unii Europejskiej”.
Jednak te dumne zapowiedzi kiepsko wypadły w zderzeniu z rzeczywistością, bowiem 28 lutego wygasało dotychczasowe wsparcie finansowe Trojki, a grecka kasa była prawie pusta. Jako pierwsze „padły” przedwyborcze zapowiedzi SYRIZY o rezygnacji ze spłaty zagranicznych długów, które bardzo zniechęcały do rozmów potencjalnych kredytodawców. Nowy rząd zamienił je na spłatę odsuniętą w czasie i w kwotach proporcjonalnych do wzrostu gospodarczego. Po nieudanych zabiegach uzyskania kredytu bez zobowiązań do reform, rząd Grecji zmuszony był, pod koniec lutego, do porozumienia
zakładającego przedłużenie programu pomocy finansowej o kolejne 4 miesiące - do czerwca.
Warunkiem uzyskania tego wsparcia były reformy w Grecji, ale tym razem uzgodniono, że ich zakres nie będzie Grekom wprost narzucony przez Trojkę. Zamiast tego rząd w Atenach zaproponuje i przedstawi do akceptacji plany kolejnych reform. Dodatkowo premier Cipras musiał też obiecać, że nie wycofa reform zapoczątkowanych przez poprzednie rządy oraz nie wprowadzi żadnych kontrowersyjnych działań w czasie tych czterech miesięcy.
Porozumienie to miało zapewnić wsparcie Grecji sumą 7,2 mld euro w 2015 r. i przynajmniej oddalało w czasie bankructwo Grecji i możliwą do wyniknięcia z tego zapaść humanitarną, a także ryzyko opuszczenia strefy euro. Jednak było ono pierwszą porażką nowego rządu SYRIZY, który ostatecznie zgodził się na umowę o takiej treści, jaką jeszcze kilka dni wcześniej kategorycznie odrzucał. Dla zachowania twarzy przez rząd w Atenach, nie używało się w nim niepopularnego w Grecji określenia Trojka, nazywając wchodzące w jej skład instytucje ich właściwymi nazwami: Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), Europejski Bank Centralny (EBC) i Komisja Europejska (KE).
W marcu niemiecka publiczna stacja telewizyjna ARD wyemitowała szokujący materiał, w którym obecny minister finansów Grecji, Janis Warufakis stwierdził jednoznacznie, że „(...) jego kraj jest największym bankrutem na świecie, zaś przywódcy europejscy cały czas wiedzieli, że Ateny nie spłacą swoich długów (...) ale zachowywali się tak, jakby Ateny nie były w stanie upadłości (...) udzielenie największemu bankrutowi na świecie największej pożyczki w historii, było niczym zbrodnia przeciw ludzkości”.
Nie wiadomo kiedy dokładnie materiał został nagrany, ale jego emisja wywołała prawdziwą burzę w niemieckich mediach, chociaż nie od dzisiaj Warufakis traktowany jest jako kontrowersyjny marksistowski ekonomista.
W kwietniu Grecja przedstawiła dane o finansach publicznych za poprzedni rok. Wynika z nich, że na koniec ubiegłego roku dług publiczny wynosił 317 mld € (177,1% PKB) i to pomimo „dobrowolnej” redukcji zadłużenia o 53,5% przez zagraniczne banki komercyjne w 2012 r. Bez tej redukcji dług byłby o ok. 100 mld € większy! Natomiast deficyt finansów publicznych wyniósł 3,5 proc. PKB, czyli ok. 6,3 mld €. W zeszłym roku na obsługę zadłużenia Grecja przeznaczyła niemal 7 mld €, nieco więcej niż na inwestycje publiczne.
Pod koniec kwietnia kasa państwa była już tak pusta, że rząd wydał rozporządzenie (potwierdzone potem przez parlament) nakazujące wszystkim instytucjom i firmom państwowym przekazanie swych wkładów pieniężnych centralnemu Bankowi Grecji, co miało pomóc w regulowaniu bieżących zobowiązań budżetowych.
Na początku czerwca wierzyciele Grecji zaproponowali Atenom rozszerzenie programu pomocowego do końca marca 2016 roku w zamian za cięcia emerytur oraz podwyżki podatków. Grecki premier Aleksis Cipras odrzucił tę propozycję uznając, że jest „nie do przyjęcia”.
Trwające cztery miesiące (od lutego) rozmowy pomiędzy rządem w Atenach a przedstawicielami Trojki w sprawie uwolnienia ostatniej transzy dotychczasowej pomocy (ok. 7,2 mld €) i uzgodnienia nowego pakietu pomocowego nie zakończyły się porozumieniem. Grecja co jakiś czas przekazywała swym partnerom listy reform, jednak nie uzyskały one akceptacji. Dla wierzycieli najważniejszą sprawą były cięcia emerytur oraz podwyżki podatków, na co nie było zgody w Atenach. Od sierpnia 2014 r. Grecja nie otrzymała żadnych środków, a pieniądze były jej bardzo potrzebne nie tylko na emerytury czy pensje w sferze budżetowej (ok. 2,5 mld € miesięcznie), ale też na spłaty zaciągniętych wcześniej kredytów.
Sytuacja finansowa państwa w połowie roku stała się dramatyczna - chyba nigdy Ateny nie były tak blisko bankructwa.
W nocy z 26 na 27 czerwca premier Grecji Aleksis Cipras ogłosił w telewizyjnym przemówieniu do narodu, że 5 lipca odbędzie się referendum, w którym naród ma przyjąć lub odrzucić plan ratunkowy oferowany przez greckich wierzycieli. Wielu polityków eurogrupy uznało tę decyzję za jednostronne zerwanie negocjacji dotyczących warunków przedłużenia programu pomocowego i Grecja nie otrzymała ostatniej raty pomocy w wysokości 7,2 mld € z dotychczasowego programu. Wobec krytycznej sytuacji finansowej, premier Cipras zaczął „uginać” się przed wierzycielami i przysłał propozycję akceptacji ich warunków z niewielkimi poprawkami. Jednak politycy europejscy postanowili nie podejmować żadnych decyzji do czasu referendum w Grecji. Zapowiedź referendum wzmocniła obawy mieszkańców Grecji o własne oszczędności - w wielu greckich miastach utworzyły się długie kolejki do bankomatów. Grecy obawiali się, że bez względu na wynik głosowania, opuszczenie przez Grecję strefy euro jest nieuniknione. Chociaż Europejski Bank Centralny wyraził zgodę na wsparcie banków komercyjnych w Grecji przez bank centralny tego kraju, to w obawie przed „wyczyszczeniem” kont (od początku kryzysu z greckich banków zniknęła połowa oszczędności klientów - ok. 150 mld €) premier Cipras ogłosił od 29 czerwca czasowe zamknięcie greckich banków i giełdy oraz wprowadzenie kontroli przepływu kapitałów. Ograniczono też wypłaty z bankomatów do 60 € dziennie (nie dotyczyło to kart zagranicznych banków, a więc turystów).
30 czerwca wygasł plan pomocowy dla Grecji, która również tego dnia po raz pierwszy nie spłaciła swojego zobowiązania wobec MFW. To pierwszy przypadek w historii, żeby państwo o rozwiniętej gospodarce nie wywiązało się z takich zobowiązań.
Kilka dni po tym MFW zamiast krytykować rząd w Atenach, stwierdził w raporcie, że grecki dług jest niespłacalny i powinien być w części umorzony.
Dotychczas MFW niechętnie podchodził do redukcji długu, gdyż byłoby to sprzecznie z jego polityką i zasadami kapitalizmu. Przedstawiciele Funduszu zrozumieli chyba wreszcie, że narzucona Grecji polityka cięć okazuje się nieskuteczna w walce z narastającym zadłużeniem, a dodatkowym bardzo negatywnym jej skutkiem jest wyraźnie kurczenie się, wręcz upadek, greckiej gospodarki.
Szefowa MFW ogłosiła kilka tygodni później wprost, że Fundusz nie weźmie udziału w kolejnym pakiecie pomocowym, jeśli reszta wierzycieli nie zgodzi się na redukcję zadłużenia. Europa (głównie Niemcy) jest z jednej strony przeciwna redukcji zadłużenia, a z drugiej nie wyobraża sobie programu pomocowego bez udziału MFW.
Tuż przed referendum w centrum Aten było bardzo gorąco - codziennie odbywały się wielkie manifestacje przeciwników i zwolenników planu ratunkowego.
5 lipca większość Greków (ok. 61%) opowiedziała się przeciwko reformom oszczędnościowym, od których zagraniczni kredytodawcy uzależniali dalszą pomoc finansową (do takiej decyzji nawoływał Cipras).
Nastąpiła też dymisja niepopularnego w Europie ministra finansów - Janisa Warufakisa, którego zastąpił dotychczasowy główny negocjator z ramienia Grecji - Euklid Cakalotos.
Paradoksalnie, kilka dni po referendum rząd Grecji zmienił front i zadeklarował, że zgadza się na wszystkie wcześniejsze postulaty wierzycieli, które dotychczas kategorycznie odrzucał, a przeciwko którym społeczeństwo wypowiedziało się w referendum.
Prawdopodobnie premier Cipras zrozumiał, jak blisko jego kraj znalazł się od opuszczenia strefy euro.
Przez cały weekend 11-12 lipca trwały wielogodzinne negocjacje pomiędzy Grecją a ministrami finansów, a następnie przywódcami państw strefy euro, które zakończyły się częściowym porozumieniem 13 czerwca. Politycy nie mając już najwyraźniej zaufania do rządu Ciprasa zażądali, aby Grecja najpierw uchwaliła ustawy wprowadzające najważniejszą część z tych zdeklarowanych reform, przygotowała konkretne plany kolejnych i zgodziła się na prywatyzację na kwotę 50 mld €, a uzyskane z niej aktywa umieściła na rachunku powierniczym. Dopiero po spełnieniu tych warunków rozpoczęły się konkretne negocjacje dotyczące nowego (trzeciego już) programu pomocowego o wartości 82 - 86 mld €.
Ponieważ miały one potrwać wiele tygodni, państwa unijne zgodziły się także na udzielenie Grecji natychmiastowej pożyczki pomostowej (ok. 7 mld €), dzięki czemu mogła ona spłacić zaległą ratę wobec MFW (2 mld €) oraz 3,5 mld € wobec EBC.
Możliwe było także otwarcie greckich banków (20 lipca, po pięciotygodniowej przerwie), choć pozostawiono nadal ograniczenia w wypłatach gotówki (do 420 € tygodniowo) i transferach kapitałów.
Trwający od kilku lat kryzys i masowe wycofywanie przez Greków oszczędności z rachunków bankowych sprawiły, że kondycja greckich banków stała się katastrofalna, a przy życiu utrzymuje je tylko ciągłe dokapitalizowywanie z EBC. 3 sierpnia otwarta została też giełda, której indeks (zgodnie z przewidywaniami) spadł tego dnia o 16% (chwilowo było to nawet 23%). Pociągnęły go w dół akcje banków, których wartość spadła o 30% (dzienny limit) i podobnie w kolejnych dniach. Agencja Fitch obniżyła rating czterech największych banków z poziomu CCC do C („ograniczone bankructwo”).
14 sierpnia ministrowie finansów państw strefy euro zaakceptowali trzeci program pomocy dla Grecji wart blisko 86 mld €, rozłożony na trzy lata. Choć w rozmowach uczestniczyli przedstawiciele MFW, to ostatecznie fundusz nie dołożył się tym razem do pomocy. Dokument końcowy porozumienia wyznacza cele fiskalne, jakie musi spełnić Grecja, a także wylicza reformy, do których zobowiązały się władze tego kraju. Zaakceptowanie programu przez grecki parlament możliwe było tylko dzięki głosom opozycji, gdyż wielu posłów rządzącej Syrizy była przeciwna kolejnym oszczędnościom. Brak poparcia w partii rządzącej dla dalszych reform i oszczędności spowodował, że premier Cipras 20 sierpnia złożył rezygnację ze stanowiska. Odchodząc pozostawił kraj w dużo gorszej sytuacji gopodarczej i finansowej niż w chwili obejmowania stanowiska. Ale nie było to odejście na długo - w przedterminowych wyborach 20 września prawie powtórzyły się wyniki ze stycznia - znów nieznacznie wygrała Syriza, a premierem ponownie został Aleksis Cipras. Nowy rząd też ma skład podobny do starego - co więc zyskał Cipras w wyniku swojej rezygnacji i przedterminowych wyborów? Po pierwsze potwierdzenie poparcia
społeczeństwa dla polityki rządu. Ale najważniejszym było pozbycie się z parlamentu „czarnych owiec” z własnej partii, które przestały popierać rząd, a wręcz głosowały przeciwko jego polityce.
Po prawie roku rządów skrajnej lewicy Grecy zrozumieli, że złożone na początku roku przez premiera Ciprasa obietnice zakończenia „zaciskania pasa” okazały się bez pokrycia. 12 listopada Grecję sparaliżował 24-godzinny strajk generalny - pierwszy od czasu objęcia władzy przez SYRIZĘ. Grecy wyszli masowo na ulicę by pokazać, że nie chcą oszczędzać, aby reformować kraj. M.in. nie chcą zmian w systemie ubezpieczeniowym i emerytalnym, oraz wprowadzenia nowych podatków. Odwołano krajowe loty i obsługę w portach morskich, zamknięte zostały placówki administracji publicznej i część szkół, a personel w szpitalach ograniczony został do minimum. W Atenach doszło do gwałtownych starć manifestantów z policją. Jednak protesty te nie powstrzymały władz od uchwalenia kolejnych ustaw oszczędnościowych, koniecznych do odblokowania wstrzymanej raty pakietu pomocowego. Trzy tygodnie później kolejny strajk generalny (48-godzinny) poprzedził głosowanie w parlamencie nad ustawami wprowadzającymi oszczędności w systemie ubezpieczeniowym.
Co ciekawe po raz drugi do strajku i protestów przeciwko działaniom swojej własnej partii nawoływała część rządzącej Syrizy.
Jednak tym razem w strajku wzięło udział mniej pracowników - wśród Greków zaczęło dominować poczucie rezygnacji.
|