Wojna Trojańska
Wyprawa czyli pospolite ruszenie
W całej Grecji zawrzało na wieść o tym, jak zamorski barbarzyńca podeptał święte prawo gościnności.
Postanowiono wojnę. Złośliwi mówią, że odbicie Heleny było tylko pretekstem do złupienia bogatej Troi.
Naczelne dowództwo nad wyprawą objął brat zhańbionego Menelaosa, król Argos i Myken - Agamemnon.
Do wyprawy na Troję stanęło wielu mężnych wojowników.
Król Agamemnon, w złotej zbroi, z płaszczem purpurowym na szerokich ramionach, czynił przegląd
rycerstwa. Stał na wzgórzu, a pod jego okiem przechodziły szeregi wojowników ze wszystkich stron Grecji.
Był tam przebiegły Odyseusz, król małej wysepki Itaki, który przypłynął
z 12 okrętami. Odyseusz chciał się początkowo wymigać udając szaleństwo, ale w końcu przystał do armii.
Olbrzymi Ajaks, syn Telamona, ze swoim bratem Teukrem, łucznikiem niechybnym, prowadził Megarejczyków
i salamińskich wyspiarzy.
Drugi Ajaks, syn Oileusa, czterdzieści okrętów napełnił swoimi Lokrami - krzepki wojownik, ale bezczelny i bezbożny.
Diomedes, o głosie donośnym, dowodził młodzieżą z doliny Argos.
Z dalekiego Pylos szedł król Nestor, najstarszy z wodzów, za którym płynęło dziewięćdziesiąt
obszernych okrętów. Mimo wieku dzielny to jeszcze był wojownik, a zwłaszcza niezastąpiony w radzie,
bo wielkie i dawne czasy pamiętał.
Kreteńczykami dowodził Idomeneus, kopijnik wyborny.
Mieszkańcy głębokiego Lakedajmonu, Fary, Sparty i Messy szli pod wodzą Menelaosa,
który przybył z sześćdziesięcioma łodziami.
Najliczniejsze wojsko przyszło za królem Agamemnonem z Myken strojnych w domostwa i z bogatego
Koryntu, i z pięknych ulic Kleony - z całego argiwskiego wybrzeża.
Najmężniejszym wojownikiem greckim był Achilles, syn Peleusa i Tetydy. Był on gwałtowny, a nawet
"dziki", ale nie miał sobie w walce równych. Jego matka aby uczynić go nieśmiertelnym, zaraz po urodzeniu
zanurzyła go w rzece Styks. Jednak trzymała go za prawą piętę, której nie zmoczyła woda.
Będzie to pięta achillesowa - jedyne miejsce na ciele wojownika, w które trafienie może go pokonać.
Wykorzystał to potem Parys, trafiając go w piętę strzałą, której lotem kierował Apollo.
Przepowiednia głosiła, ze bez Achillesa nie uda się Grekom zdobyć Troi.
Na wieść o wyprawie i przepowiedni, matka przebrała go za dziewczynę i ukryła na
dworze Likomedesa, wśród córek królewskich. Młodziutki książę był tak delikatnej urody, że w sukniach
panieńskich wydawał się siostrą królewien. Agamemnon wysłał tam najchytrzejszego z wodzów - Odyseusza
- który podstępem zwerbował wojownika. Udał się on na dwór jako kupiec i oferował oręż i stroje kobiece.
Patrzył które ręce wyciągną się po broń. Tak rozpoznał Achillesa, który nie mógł już odmówić udziału w wyprawie.
Zabrał ze sobą przyjaciela, Patroklosa o którym dalej będzie głośno.
Kiedy już wszyscy byli gotowi do wyprawy wyniknął problem - cisza morska zatrzymała statki w porcie Aulis (Aulida).
Wróżbita Kalchas oświadczył, że zagniewana Artemida domaga się ofiary z córki Agamemnona - Ifigenii.
Sprowadzono dziewczynę z Myken, oszukując ją, że jedzie aby poślubić Achillesa. Kiedy ubraną jeszcze
w ślubną suknię miano złożyć w ofierze pojawiła się sama Artemida i kazała zamiast dziewczyny
złożyć w ofierze łanię. Ifigenię zabrała ze sobą i uczyniła kapłanką w swojej świątyni na Krymie.
Powiał pomyślny wiatr i wodzowie przygotowawszy wojsko zebrali się na modlitwie. Spod ołtarza wypełznął wąż,
który wspiął się na drzewo i pożarł z gniazda 8 młodych wróbli i ich matkę. Chwilę potem
wąż skamieniał - ponoć za sprawą Zeusa. Wróżbita Kalchas przetłumaczył to tak: dziewięć lat będą wojować i dopiero
w dziesiątym roku zwyciężą Trojan. Po tej ostatniej wróżbie Grecy pożeglowali w kierunku Troi.
|