Przyczyny kryzysuMotto: Jadąc tam spodziewałem się, że poza zabytkami (głównie starożytnymi), będzie to państwo podobne do krajów zachodnioeuropejskich (zwłaszcza stolica). Może niepotrzebnie sugerowałem się członkostwem Grecji w Unii Europejskiej. Tymczasem to nie tylko kulturowo, ale i gospodarczo państwo „wschodu”. (cytat z podsumowania opisu mojej pierwszej wycieczki do Grecji w 2001 r.) Trudno wskazać zaledwie jedną czy dwie przyczyny zapaści finansów Grecji - w rzeczywistości złożyło się na to wiele czynników. Bezpośrednią przyczyną było oczywiście funkcjonujące od lat zwiększanie wydatków bez pokrycia, m.in. przez kolejne emisje obligacji. To powodowało kumulowanie się długu publicznego, aż wreszcie został przekroczony punkt, w którym rynki finansowe zaczęły reagować nerwowo. Jednak co spowodowało, że rządzący Grecją musieli tak bardzo zadłużać swój kraj? warunki naturalne - 2/3 obszaru Grecji stanowią góry, zaś klimat ubogi w opady w okresie wegetacji roślin wymusza kosztowne nawadnianie (blisko 30% obszarów uprawnych); sprawia to, że rolnictwo jest bardzo nieefektywne, zwłaszcza przy wielkim rozdrobnieniu gospodarstw rolnych i zaspokaja zaledwie potrzeby mieszkańców; eksport produktów rolnych możliwy jest z bardzo niewielu obszarów i dotyczy głównie oliwy z oliwek, wina, warzyw i cytrusów; również hodowla ma małe znaczenie ze względu na niską jakość pastwisk i praktycznie pozwala tylko na zaspokajanie własnych potrzeb Greków; pomimo postępującej w ostatnich 20-30 latach intensyfikacji produkcji rolnej, głównie za sprawą dotacji unijnych, istotne znaczenie w produkcji żywności ma jedynie rybołówstwo oraz połów skorupiaków; wszystko to sprawia, że rolnictwo zapewnia zaledwie kilka procent PKB; surowce i przemysł - głównym bogactwem naturalnym Grecji są wysokiej jakości złoża boksytów i bazujący na nich przemysł aluminiowy (huty i liczne tłocznie); złoża innych metali są już jednak uboższe i nie odgrywają istotnego znaczenia w produkcji i eksporcie; praktycznie wszędzie też są złoża wapieni zasilających lokalny przemysł cementowy i budownictwo; pozostałe gałęzie przemysłu są bardzo słabo rozwinięte i zaspokajają głównie potrzeby samych Greków; skomplikowane wyroby przemysłowe (m.in elektronika, samochody) muszą być importowane; szczęśliwie dla Greków, sprzyjające warunki klimatyczne i brak wysokorozwiniętego przemysłu sprawiają, że Grecja nie ma wielkich potrzeb do importu surowców energetycznych - 90% potrzeb zapewniają rodzime złoża węgla brunatnego, reszta to import mazutu oraz elektrownie wiatrowe i wodne; przy 20% udziale przemysłu w wytwarzaniu PKB Grecja nie może być potęgą gospodarczą; minimalny eksport w Grecji niewiele jest dużych przedsiębiorstw; każdy Grek chce być prezesem :-), bo Grecy nie lubią pracować dla innych; dlatego często zakładają własne firmy; jedna trzecia osób na rynku pracy jest na samozatrudnieniu - wielu otwiera małe sklepy, tworzą małe przedsiębiorstwa rodzinne; produkcja z takich małych firm przeważnie służy do zaspokojenia lokalnych rynków i w rezultacie prawie nic się nie eksportuje; jeśli uwzględni się dodatkowo, że większość z tych firm według zeznań podatkowych osiąga dochody poniżej progu od którego zaczyna się płacenie podatków, to staje się oczywiste, że państwo niewiele zarabia na takiej działalności gospodarczej obywateli; mentalność obywateli - wielowiekowa okupacja powodowała powszechny bunt mieszkańców wobec zarządzających ich krajem najeźdźców; po uzyskaniu niepodległości bunt ten przeniósł się na władze greckie - do dziś istnieje tradycyjna niechęć do władzy, przejawiająca się m.in w notorycznym unikaniu płacenia podatków, uznawanym za akt patriotyzmu - jak nie kiwasz władzy jesteś frajer; wielokrotnie miałem z tym do czynienia podczas moich podróży po Grecji - płacąc za wszelkie towary czy usługi prawie nigdy nie otrzymywałem paragonów - więc cały zysk szedł do kieszenie sprzedawcy, a państwo nie miało z tego ani centa; podobnie jest przy większych transakcjach - wiele z nich dokonywanych jest z pominięciem odprowadzania podatku; inny przykład - podatek od nieruchomości - aby go nie płacić, Grecy projektują domy „na wyrost”, np. z jedną kondygnacją więcej, potem zatrzymują budowę na początku tej dodatkowej kondygnacji i najnormalniej w świecie zamieszkują w takim „niedokończonym” domu, z prętami zbrojeniowymi sterczącymi z dachu, nie płacąc podatku; szacuje się, że szara strefa stanowi ok. 25-30% PKB; choć jest to wynik podobny do innych krajów nad Morzem Śródziemnym (Włochy, Hiszpania) czy Portugalii, to jednak Grecja ma o wiele mniejsze od nich inne możliwości pozyskania przychodów państwa, gdyż PKB Grecji oparte jest w decydującej części na usługach; istotnym czynnikiem podtrzymującym szarą strefę jest wręcz patologiczna korupcja (zwłaszcza w służbie zdrowia, samorządzie lokalnym i aparacie fiskalnym) i nepotyzm; szacuje się greckie straty związane z korupcją na 8-10% PKB (ponad 20 mld euro); Grecy nie tylko uchylają się od płacenia podatków, ale też jak mogą oszukują, aby otrzymać unijne fundusze; przykładowo - aby oszacować dotacje do upraw oliwek wykonywano zdjęcia lotnicze terenów, aby w ten sposób policzyć ilości drzew - „pomysłowi” Grecy masowo stawiali atrapy drzewek i w kolejnych dniach przenosili je na inne oblatywane miejsca; w czerwcu 2011 roku wyszło na jaw, że co najmniej 4,5 tysiące zmarłych Greków (a ściślej ich rodzin) nadal pobiera emerytury, bo nie został o ich śmierci powiadomiony urząd - skala tego procederu jest zapewne większa; przykłady takich działań można mnożyć; rządy rodzin - chociaż Grecja jest kolebką współczesnej demokracji i za takie państwo jest uważana obecnie, to jednak ma tam miejsce dziwna sytuacja: od upadku rządu „czarnych pułkowników” w 1974 r. Grecją rządzą naprzemiennie elity polityczne, których trzon stanowią trzy rodziny: Papandreu (socjaliści), Karamanlis (konserwatyści) i Mitsotakis; głowy tych klanów obdarzały swoich przyjaciół dobrobytem na kredyt; doprowadziły do takiego rozdęcia aparatu państwowego, by każdy mógł mieć w nim swój udział i stworzyły w ten sposób biurokratycznego potwora; w interesach partyjnych chodziło bardziej o wyświadczanie sobie wzajemnie przysług niż o politykę; ten, kto mógł rozdawać publiczne pieniądze, kupował sobie przyjaciół i wyborców; ci zaś byli potem coś winni partii oraz rodzinie, która ją opanowała; tak powstała grecka feudalna demokracja; pokolenia przychodzą i odchodzą, nazwiska tych na górze pozostają jednak stale te same: Papandreu i Karamanlis, Karamanlis i Papandreu, pomiędzy nimi od czasu do czasu Mitsotakis; w żadnej europejskiej demokracji nie było jeszcze nigdy czegoś podobnego. nadmierne przywileje socjalne - pracownicy za naturalne uznają prawo do 13. (na Boże Narodzenie) czy 14. (na Wielkanoc) pensji, ale są i takie grupy, które otrzymują kolejne dwie dodatkowe pensje; identycznie jest z emeryturami, które przysługują już od 53 roku życia; również naturalnym dla Greków są coroczne podwyżki wynagrodzeń i wiele innych przywilejów; mieszkańcy żyjący z turystyki zaledwie przez 4-5 miesięcy w roku, nie muszą w pozostałych miesiącach szukać innych źródeł dochodów - otrzymują wówczas zasiłek od państwa, pozwalający na dostatnie życie (więcej o przywilejach socjalnych); wszystko to sprawa, że Grecja zdaje się być typowym przykładem degeneracji współczesnego państwa socjalnego; państwa, w którym z roku na rok powinno się żyć lepiej; w którym coraz mniej się pracuje, coraz lepiej jest się chronionym, ma się coraz więcej przywilejów i zabezpieczeń, a następne pokolenie sądzi, że ma prawo żyć wygodniej i bardziej beztrosko od poprzedniego; problem w tym, że tak szczodry system przywilejów socjalnych nie przystaje do potencjału gospodarczego i stopnia zamożności Grecji; przynależność do Unii Europejskiej dała Grecji niewątpliwe korzyści w postaci różnorodnych dotacji; spowodowało to rozwój ambicji do uczynienia z Grecji kraju podobnego do zachodnich członków Unii; wydano miliardy na rozwój sieci drogowej, telekomunikacyjnej, energetycznej itp. niewątpliwie poprawiające standard życia; jednak koszty tych inwestycji dalece wykraczały poza możliwości finansowe tego kraju, gdyż polityka unijna zapewnia dotacje pod warunkiem uzyskania wkładu własnego o podobnej, a często nawet kilkakrotnie wyższej wysokości; efekt był taki, że unijne dotacje generowały gigantyczne koszty, które rosły proporcjonalnie do wielkości „pomocy”, znacznie tę „pomoc” przekraczając; unijne pieniądze to także koszty zwiększonej biurokracji - państwo musiało zatrudnić tysiące urzędników do „pozyskiwania” i „obsługi” dotacji oraz wydać pieniądze na sporządzanie projektów zarówno tych, które potem zostały zatwierdzone, jak i odrzucone; przynależność do Unii Europejskiej to jednak nie tylko dotacje, ale też wypływ pieniędzy z Grecji - wiąże się to z gigantycznymi kosztami unijnej składki, którą muszą płacić wszystkie kraje członkowskie oraz koszty związane z dostosowaniem prawa krajowego do unijnego; wprowadzenie euro w 2002 roku paradoksalnie zaszkodziło Grecji; po pierwsze po prawie 10 latach okazało się, że Grecja w ogóle nie była na to gotowa, nie spełniała podstawowych wymogów wejścia do strefy euro, m.in. kryterium wysokości deficytu budżetowego i długu publicznego; na kilka lat przed wprowadzeniem wspólnej waluty rząd w Atenach przekazywał do Brukseli sfałszowane dane; ujawnienie rzeczywistego poziomu długu już 10 lat temu najpewniej uniemożliwiłoby wówczas wejście Grecji do strefy euro, a Grecy zapewne do dziś płaciliby drachmami; dodatkowo wspólna waluta „pomogła” Atenom w dalszym zwiększaniu długu i to na jeszcze korzystniejszych warunkach - dla Greków dostępne stały się nisko oprocentowane kredyty (wcześniej kredyty w drachmach były wysoko oprocentowane, ponieważ pieniądz ten był mocno inflacyjny); w rezultacie Grecy zaczęli się masowo zadłużać; przyspieszyło to co prawda wzrost gospodarczy, jednak równocześnie zaczęło rosnąć zadłużenie; polityka banków zagranicznych polegająca na praktycznie nieograniczonym pożyczaniu pieniędzy Grecji, pod zastaw obligacji rządowych, bardzo istotnie przyczyniła się do powstania kryzysu; przedstawiciele tych banków nawet kiedy już wiedzieli, że pożyczanie Grecji wiąże się dużym ryzykiem, robili to nadal; zachęcani byli przez rodzime firmy, które za te pożyczone pieniądze sprzedawały Grecji np. uzbrojenie, a także przez rządy swoich państw, które w eksporcie do Grecji widziały drogę na rozwój własnej gospodarki; co więcej, istnieją podejrzenia, że niektóre banki (np. Goldman Sachs, JPMorgan Chase) pomagały greckiemu rządowi w ukrywaniu przed Unią Europejską skali zadłużenia państwa;
Podsumowując: Przyczyną bardzo poważnego kryzysu greckich finansów, określanego obecnie przez niektórych ekonomistów wprost jako bankructwo Grecji, była próba dostosowania „wschodniego” modelu państwa patologicznie socjalnego i społeczeństwa o mentalności antypaństwowej, przenikniętego korupcją i nepotyzmem do „zachodnich” wzorców. Dodatkowymi czynnikami sprzyjającymi powstaniu kryzysu są niekorzystne warunki naturalne Grecji i słaby udział rolnictwa oraz przemysłu w wytwarzaniu PKB, sprawiające, że Grecja jest po prostu krajem ubogim. Nie bez winy są też banki, które udzielały kredytów wiedząc, że nie ma szans na ich spłatę, a także rządy (np. niemiecki), które zachęcały je do pożyczania Grecji, sugerując, że jakoś ubezpieczą te transakcje. Dla ekonomistów nie jest tajemnicą, że sztucznie napędzany poprzez nadmierne kredyty wzrost gospodarczy wcześniej czy później zakończy się kryzysem. Natomiast kryzys światowy który po 2008 roku w różnym stopniu dotknął niemal wszystkie kraje na świecie nie był tak naprawdę przyczyną, a jedynie czynnikiem przyśpieszającym i ujawniającym załamanie finansów Grecji. |