Przez całe stulecia sądzono, że antyczne greckie rzeźby i budowle były śnieżnobiałe lub jasno szare. Od prawie 200 lat wiemy, że były one bardzo kolorowe. A od zaledwie kilku lat uważa się też, że wydzielały zapachy.

 
 
 

Kolorowe i pachnące

rzeźby i budowle antyczne

Białe marmury

Antyczne świątynie budowano początkowo z drewna, następnie z szarego wapienia, a w okresie klasycznym także z białego marmuru. Podobnie było z rzeźbami - najpierw tworzono je z wapienia, a na przełomie VI i V w. p.n.e., zwłaszcza po wojnach perskich, zaczęto coraz powszechniej stosować marmur. W monumentalnych posągach stosowano też chryzelefantynę - kość słoniowa i złoto na szkielecie z drewna i gipsu - oraz brąz. Przez setki lat przetrwały głównie dzieła wykonane z najtrwalszego materiału - kamienia. Kiedy od XV wieku Turcy i Europejczycy zaczęli odkrywać świat antyku, zastali zarówno budowle, jak i rzeźby w różnych odcieniach jasnej szarości i bieli. Przez długi czas architekturę grecką uznawano za bezbarwną, bądź właśnie w kolorze wapienia czy marmuru. Renesansowi artyści (XV-XVI w.), tacy jak np. Michał Anioł, inspirując się greckimi i rzymskimi rzeźbami zastanymi w takiej postaci, własne dzieła tworzyli też najczęściej z białego marmuru, nie zdobiąc ich kolorami. W okresie neoklasycyzmu (XVIII-XIX w.) biel marmuru była uważana za ideał czystego piękna. Rzeźbiarze, jak Antonio Canova („Trzy Gracje”), celowo tworzyli białe rzeźby, podtrzymując mit. Aż do XIX wieku nie było metod pozwalających dostrzec na antycznych marmurach niewidocznych gołym okiem śladów farby.

Odkrycie kolorów

Po odzyskaniu w 1830 roku niepodległości, Grecja zaczęła organizować wykopaliska i tworzyć pierwsze muzea - głównie dzięki wsparciu zagranicznych archeologów (z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii). Badacze zaczęli dostrzegać resztki pigmentów na niektórych rzeźbach, ale długo uznawano to za przypadek lub zanieczyszczenie. Niestety próbowali wówczas przywrócić antykowi „oryginalną" biel marmuru przez czyszczenie ługami. Przełom nastąpił na początku XX wieku, kiedy to niemiecki archeolog Vinzenz Brinkmann zaczął systematycznie badać ślady kolorów, używając światła UV i analiz chemicznych. Zaawansowane techniki, jak spektroskopia i analizy mikroskopowe, używane w latach 80. i 90. XX wieku, pozwoliły jednoznacznie potwierdzić obecność pigmentów na wielu antycznych rzeźbach. W zupełnie inny sposób zaczęto wówczas patrzeć na starożytne teksty (np. Pliniusza Starszego) wspominające o malowanych posągach.

Współczesne badania jednoznacznie potwierdzają, że greckie rzeźby - zarówno wolnostojące, jak i stanowiące dekoracje budowli - były bogato malowane. Grecy używali głównie naturalnych pigmentów, takich jak: ochra czerwona lub cynober (czerwony), azuryt (niebieski), malachit (zielony), ochra żółta (żółty), sadza (czarny) i biel ołowiowa (biały). Barwy były intensywne, często kontrastowe, a rzeźby zdobiono też złotem i tkaninami. Fryz Partenonu pomalowano także przy użyciu błękitu egipskiego - najstarszego znanego pigmentu syntetycznego. Malowano twarze postaci, ubrania, włosy i detale (np. oczy, ozdoby), zbroje i broń często były złocone. Takie resztki pigmentów odkryto np. na rzeźbach: „Kuros z Pireusu” czy „Sfinks z Delf” oraz na dekoracjach ateńskiego Partenonu. Dziś naukowcy tworzą rekonstrukcje antycznych rzeźb z oryginalnymi kolorami – wyglądają zupełnie inaczej, niż przywykliśmy sądzić! I choć nadal dziś często kojarzymy je jako białe marmurowe figury, to warto spróbować wyobrazić je sobie w kolorach.

Turyści zwiedzający Akropol w Atenach mogą zainstalować aplikację Chronos (na cześć mitologicznego króla Tytanów i greckiego słowa oznaczającego czas), wykorzystującą technologię rozszerzonej rzeczywistości (AR). Po skierowaniu obiektywu aparatu smartfona lub tabletu na Partenon czy inne budowle, na ekranie widać starożytne zabytki nie tylko oryginalnej formie, ale i w kolorach. Dzięki takiej aplikacji (i podobnych) można zobaczyć zrekonstruowany wygląd z czasów ich świetności.

Nie tylko do oglądania

I kiedy już wydawało się, że wiemy wszystko o antycznych rzeźbach, zupełnie nowe światło na ich dekorowanie rzuciły najnowsze badania Cecille Brons - duńskiej archeolożki z kopenhaskiego muzeum Ny Carlsberg Glyptotek. W swoich studiach poświęconych kulturze starożytnej basenu Morza Śródziemnego przeprowadziła szczegółową analizę starożytnych tekstów i inskrypcji, a także badania materiałowe, które wykazały, że posągi były nie tylko malowane, ale też perfumowane specjalnymi mieszankami. Oddziaływały więc nie tylko na wzrok, ale i na węch. Okazuje się, że zarówno Grecy, jak i Rzymianie używali do perfumowania rzeźb m.in. oliwy z oliwek, wosku pszczelego, natronu i różanej esencji. Ta aromatyczna lista z pewnością jest jeszcze niepełna. Mirra, kadzidło, cynamon czy olej różany były kojarzone z czystością i boskością - zapach oznaczał obecność sacrum. Perfumowane posągi symbolizowały boską energię i atmosferę świątyni, a tym samym przybliżały wiernych do bóstw. Dodatkowym dowodem są ślady wosku pszczelego odkryte na kilku rzeźbach. Starożytni do aromatyzowania posągów stosowali zaawansowaną technikę zwaną ganosis (wosk punicki). Polegała ona na pokrywaniu marmuru woskiem zmieszanym z pigmentami i pachnącymi olejami. Zabieg ten oprócz barwienia chronił powierzchnię kamienia, nadawał mu połysk, ale również sprawiał, że posągi wydzielały zapach, który otaczał wiernych niczym niewidzialna aura. Badaczka uważa, że wonności przeznaczone do aromatyzowania posągów produkowały znane warsztaty perfumeryjne na Delos – niewielkiej wyspie na Morzu Egejskim.

wstecz dalej

 
 
LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK LICZNIK