Thira dzisiaj
Wybuch wulkanu pogrążył w błękitnych wodach Morza Egejskiego większą część wyspy. A to co nie zatonęło
zostało rozbite na 5 wysp, układających się w pierścień wokół zalanej wodą kaldery (niecki zapadniętego krateru). Największa wyspa
to Thira (właściwa) otacza kalderę łukiem od północy, wschodu i południa. Na zachodzie leżą prawie nie zamieszkała Tirassia (Thirassia) i malutka Aspronissi (właściwie to tylko skała stercząca z morza).
W centrum są jeszcze dwie małe skaliste wysepki: Nea Kameni i Palea Kameni - obie nie zamieszkałe.
Nea Kameni wynurzyła się z wody dopiero podczas trzęsienia ziemi w 1720 r. W jej wnętrzu znajduje się krater czynnego
wulkanu (Agios Georgios), który miał ostatni wybuch w 1950 r. Wulkan nie wygasł, jest nadal uśpiony i w każdej chwili może się uaktywnić.
Przypominająca swym kształtem rogalik Thira jest niezwykle urokliwa. Od strony zachodniej brzeg jest bardzo stromy. Pnący się
ponad 300 metrów nad powierzchnię morza klif mieni się kolorowymi warstwami skał, naniesionych podczas erupcji. Głównie jest to pumeks
i popioły wulkanicznie w niezwykłych barwach: od czerni przez szarość i brąz do czerwieni. Na szczycie stromego klifu,
mniej więcej po środku "rogalika", zawieszona jest stolica wyspy - Thira, zwana czasem Fira lub Chora (Chora to zwyczajowa nazwa głównej osady na wyspie greckiej.)
Najkrótsza droga do miasteczka, ale nie najłatwiejsza, prowadzi z portu Skala Fira (Skala Thira), leżącego u stóp klifu, wprost pod miastem.
Słowo skala znaczy dokładnie schody i rzeczywiście droga z portu do leżącej 300m wyżej stolicy wyspy prowadzi po około 600 skalnych stopniach.
Jeśli ktoś nie czuje się na siłach może pokonać tę trasę na osiołku. Najprościej i najszybciej (kilka minut) można dostać się na górę
kolejką górską (linową), którą jakiś czas temu wybudowali Austriacy. Do portu Skala Fira zawija już niewiele statków. Głównie są to wielkie statki wycieczkowe, które cumują kilkadziesiat metrów od nabrzeża, skąd mniejszymi łodziami turyści docierają do brzegu.
Promy dobija obecnie do niezbyt ładnego portu Ormos Athinios, leżącego około 10km na południe od miasta Thira. Stamtąd do stolicy i kilku innych miejscowości
w miarę regularnie kursują autobusy.
Stolica wyspy została niemal od podstaw odbudowana po tragicznym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło wyspę w 1956 r. Zginęło wówczas około 80 osób.
Mimo nacisków władz, mieszkańcy nie zdecydowali się na przeprowadzkę do bezpieczniejszej, centralnej części wyspy. Odbudowali swoje domy
i obecnie utrzymują się głównie z turystyki, która rozwinęła się intensywnie w latach '70 i '80 ubiegłego wieku. Latem
miasteczko przeżywa dosłownie najazd turystów, zwłaszcza tych "jednodniowych", bo w ceny noclegów wliczone są chyba koszty odbudowy miasta.
O tym jak wielka jest skala turystyki może uzmysłowić fakt, że liczba mieszkańców całej wyspy wzrasta w sezonie blisko dziesięciokrotnie.
W mieście znajduje się Muzeum Archeologiczne, choć niezbyt bogate, bo większość znalezisk z Akrotiri przeniesiono do Aten.
Istnieje plan przywiezienia części tych eksponatów, a zwłaszcza wspaniałych fresków, do nowobudowanego muzeum.
Warto obejrzeć też dawne fotografie miasta, ryciny i mapy sprzed ostatniego trzęsienia ziemi - wystawione są w Muzeum Megaro Gizi.
W północnej części wyspy, około 12km od Thiry, znajduje się przepiękne miasteczko Ia (Oia). Jest ono chyba najczęściej fotografowaną osadą nie tylko na wyspie ale w całej Grecji. Podobnie jak
Thira także poważnie ucierpiała podczas trzęsienia ziemi w 1956 r. i musiała być odbudowana. Wcześniej Ia była jednym z najważniejszych portów
rybackich na Morzu Egejskim, ale recesja gospodarcza, a zwłaszcza trzęsienie ziemi doprowadziło do obniżenia rangi portu.
Wiszące na stromym klifie nad kalderą białe domki z błękitnymi oknami i drzwiami, wąskie uliczki, pełne sklepów z pamiątkami, tawern i restauracji budują wspaniałą atmosferę.
A ponieważ niemal wszystkie domki są nowe i zawsze ładnie odmalowane, to sprawiają na zdjęciach aż nierealne wrażenie, tak jakby wszystkie niedoskonałości zostały podretuszowane.
Z miasteczka prowadzi 200 stopni krętych schodków do dwóch małych portów Armeni i Amoudi, pełnych znakomitych tawern rybnych. A wszystko to w otoczeniu
pokładów zastygłej lawy.
Większość plaż rozciąga się na wschodzie i południu wyspy. Piasek na plaży robi niesamowite wrażenie - gdy jest suchy ma ciemnnoszarą barwę,
ale mokry jest po prostu czarny. Przed pierwszym kontaktem sprawia wrażenie, jakby mógł pobrudzić.
Ale to tylko złudzenie. Niektóre plaże są spokojne, ale większość niestety jest dość oblężona. Nie ma się co dziwić - turystów przybywają wielkie rzesze, a miejsce
jest ograniczone. Miejscowości Kamari i Perissa przekształciły się już praktycznie w gwarne kurorty. Piękna i długa (8km) plaża jest koło
Perissy - długie pasy czarnego żwiru prezentują się fascynująco. Z obydwu kurortów można wspiąć się (około 1h) do pobliskich ruin starożytnej Thiry (ale nie tej minojskiej, tylko późniejszej).
Osada została założona przez Dorów kilka wieków po erupcji wulkanu - w IXw. p.n.e. W czasach rzymskich mieszkało tam blisko 5.000 mieszkańców.
Można zwiedzać pozostałości agory i teatru z okresu rzymskiego i hellenistycznego.
Większość ruin trudno jest jednak zidentyfikować, ale ich wielkość jest imponująca. Jak ktoś czuje się na siłach to może wspiąć się jeszcze wyżej.
Około godziny zajmuje spacer ze starożytnej Thiry na szczyt górski, na którym obok szpecących krajobraz masztów radiowych znajduje się klasztor Profitis Ilias.
Miejsce to wydaje się być opuszczone - ożywa tylko raz w roku, w dniu święta, kiedy na nabożeństwo ściąga tu prawie cała ludność wyspy.
W przyklasztornym muzeum wystawione są narzędzia, a nawet kompletne wyposażenie warszatów, w jakich pracowali mnisi od początków istnienia klasztoru.
Muzeum nie ma określonych godzin otwarcia, a że klasztorem opiekuje się tylko jeden mnich, więc nie ma gwarancji dostania się do środka.
Ale warto wspiąć się na szczyt choćby tylko po to, aby podziwiać panoramę Santorynu i okolicznych wysepek. Widoki ze szczytu są doprawdy imponujące.
Na południowym krańcu Santorynu znajdują się znakomicie zachowane ruiny minojskiego miasta Akrotiri. Rozpoczęte tu w 1966 r. prace wykopaliskowe
trwają po dziś dzień, toteż niektóre części bywają zamknięte dla turystów. Miasto zachowało się w wyjątkowo dobrym stanie, co czyni je szczególnie cennym.
A stało się tak dzięki temu, że wulkan wybuchł w specyficzny sposób. Pierwszą fazą erupcji było wyrzucenie ogromnej ilości białego pumeksu,
który spadł na domy i przykrył miasto, tworząc 10-metrową warstwę. To ochroniło Akrotiri przed kolejną, znacznie groźniejszą fazą wybuchu.
Budynki i liczne przedmioty codziennego użytku zostały zakonserwowane przez pumeks i popiół wulkaniczny niczym rzymskie Pompeje.
Wygodne piętrowe domy były skanalizowane i przylegały do wąskich uliczek i ładnych placyków. Zwiedzanie Akrotiri jest miłym spacerem
w odległą przeszłość. Co ciekawe w ruinach nie odnaleziono żadnego szkieletu ludzkiego. Najprawdopodobniej mieszkańcy
w pierwszych godzinach erupcji, kiedy pumeks zaczął spadać na dachy domów, uciekli z miasta na wybrzeże i tam zapewne zginęli.
W Akrotiri zachowały się wspaniałe freski - piękniejsze od tych na Krecie, naczynia i meble. Jednak prawie wszystko to zostało przewiezione do Narodowego Muzeum Archeologicznego
w Atenach. W stolicy wyspy rozpoczęto budowę nowego muzeum, do którego mają trafić te eksponaty.
Zachowane malowidła ścienne pozwalają zobaczyć jak wyglądało codzienne życie miasta przed katastrofą. Wynika z nich, że
przed wybuchem wyspa była bardzo rozwinięta. Być może była jednym z ważniejszych centrów handlowych świata minojskiego.
Po skalistym wybrzeżu zachodnim i czarnych plażach na wschodzie wyspy sporym zaskoczeniem może być jej część centralna.
Na szarej, pumeksowej ziemi rosną żółte łany pszenicy, czerwone pomidory i zielone krzewy winogron. Gleba wulkaniczna jest niezwykle żyzna,
więc plony udają się znakomicie. Nie ma się więc co dziwić, że zagospodarowany jest tu niemal każdy metr ziemi.
Santorini słynie z wybornych win. Wytwarzane tu białe wina mają więcej alkoholu niż inne typowe wina stołowe.
Najstarsze krzewy winne mają podobno 200 lat. Ze względu na ekspozycje na silne wiatry, krzewy są tak kształtowane, by rosły tuż przy ziemi.
Thira jest wyspą wyjątkową. Burzliwe dzieje, straszliwa katastrofa, która nawiedziła ją ponad 3500 lat temu ukształtowały wyspę w niesamowity sposób.
Strome, wielokolorowe klify, plaże wysypane czarnym żwirem a nade wszystko kontrastująca z tym śnieżnobiała cykladzka architektura i błękit Morza Egejskiego
sprawiają, że wyspa ta jest chyba najładniejszą z wszystkich wysp greckich. W pełni zasługuje na swą starożytną nazwę: Kalliste czyli najpiękniejsza.
|